Być Kosogłosem
Tytuł: Kosogłos (t.3)
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media rodzina
Ilość stron: 372
Nie ma już nic. Nie ma Dwunastki. Nie ma Ćwieka, nie ma Złożyska. Tylko Wioska Zwycięzców pozostała, o ironio. Nie ma też rodzin. Ale nie wszystkich - niektórzy się uratowali. O dziwo, nie ci najbogatsi. Za to inny dystrykt jednak żyje, trwa i pomaga. Na szczęście. Ćwierćwiecze Poskromienia się zakończyło, wbrew zasadom: nie z jednym zwycięzcom. Bo zwycięzców nie było. Dystrykty się buntują. Kapitol opada z sił. Trzynastka istnieje.
"- Ciągle chcesz mnie chronić. Prawda czy fałsz? - szepcze.
- Prawda - odpowiadam, i dodaję dla jasności: - Właśnie to robimy oboje. Chronimy się nawzajem."
Po uprzedniej, wręcz zachwycającej mnie pozycji, czyli W pierścieniu ognia, po zwieńczeniu trylogii - Kosogłosie, spodziewałam się czegoś więcej. Jeśli miałabym ją oceniać normalnymi kryteriami, powiedziałabym że jest to książka ciekawa: ogromna ilość zwrotów akcji, sekrety, tajemnice, duża dawka emocji... Jeśli miałabym ją natomiast porównywać do pozostałych części trylogii, powiedziałabym jedno: zawiodłam się. Taaak, bo wiele osób mówiło, iż jest to najlepsza część. Mi chyba wydała się najgorszą z nich wszystkich. Nie chodzi o styl. Chodzi o fabułę.
Autorka 'objechała' mojego ulubionego bohatera - Gale'a, nie dając mu zbyt dobrego zakończenia na jakie zdecydowanie zasługiwał. Uśmierciła też osoby, które najbardziej przypadły mi do gustu, które według mnie, były perełką tej serii. Mam wrażenie, że Suzanne Collins broniła się przed emocjami, przed tym aby dać im upust, przed tym aby zakończyć serię należycie. Wiem, że wielu z was zakończenie podobało się niesamowicie - osobiście byłam tak zniesmaczona, smutna, czy też zawiedziona, że recenzja Kosogłosa musiała poczekać, bo nie sposób mi było na nią patrzeć. No cóż.
Mimo wszystko, tak jak wspomniałam wyżej, książka nie jako zakończenie serii a normalnie oceniana, wypada dobrze. Nadal styl autorki nie pozostawia wiele do życzenia. Spotykamy się z perfekcyjnie zastosowanymi środkami, i ku mojej uciesze - zwrotom akcji. Choć - muszę przyznać - w pewnym momencie mnie zmęczyły. Ale co tam, uważam to raczej za atut - no w końcu mnie, wytrwałego czytelnika, zmęczyły zwroty akcji, ha!
Zastanawiałam się, czy zabieg, jaki zastosowałam do W pierścieniu ognia podziałałby i w tym wypadku. Mianowicie po przeczytaniu części drugiej, odczekać pewien czas, i dopiero zabrać się za tom trzeci. Może z perspektywy czasu, popatrzyłabym na nią z dystansem, i oceniłabym ją inaczej? Myślę że byłoby to bardzo możliwe, choć sama w sumie nie wiem, czy po emocjach związanych z W pierścieniu ognia dałabym radę czekać na Kosogłosa.
Polecam: każdemu, bez wyjątku. Do lektury całej trylogii właśnie przymierza się moja babcia, a to przynajmniej dziwne. Przez całe lata zaczytywała się w romansach, głównie tych Daniele Steel, którą nie wątpię niektórzy z was znają. Ale postanowiłam podsunąć jej Igrzyska bowiem są takie książki, które powinien przeczytać każdy. Czuję że sprosta temu zadaniu, zważywszy na to, że poprzedni bestseller - Zmierzch pochłonęła szybko. Tylko jakoś do Harry'ego nie jest przekonana :P
Nie przedłużając: przeczytajcie sami, koniecznie całą trylogię. Zobaczcie, prześpijcie się z tym. Naprawdę gorąco polecam - przy dłuższym, trzytomowym spotkaniu trylogia zyskuje w moich oczach wiele.
" Niektóre drogi trzeba pokonywać samotnie."
9/10
Kocham tę trylogię :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja zawiodłam się na ostatnim tomie tej trylogii... I nie tylko mnie obsypywały recenzje, z których wnioskowałam, że to najlepsza część, a okazało się, że najgorsza. Nigdy nie wybaczę autorce uśmiercenia Prim i Finnicka, gdy spodziewał się dziecka...
OdpowiedzUsuńTaaak, ja też :C Najgorsza, najbardziej denerwująca. Brr.
UsuńNo i bardzo ładnie :D Serię ubóstwiam :)
OdpowiedzUsuńoch juz nie moge sie doczekać kiedyy dopadnę kosogglosa ;)
OdpowiedzUsuńCała trylogia wciąż przede mną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Och, jak ja kocham tę część - przepłakałam pół nocy po tej lekturze - ta książka totalnie mnie wytrąciła z równowagi, jak żadna inna! uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńWielbię tę trylogię. Po zakończeniu jej byłam oszołomiona. Na pewno kiedyś przeczytam drugi raz. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Lubię tą książkę, zakończenie jest idealne!
OdpowiedzUsuńalina228 - czekam na twoje odczucia :)
OdpowiedzUsuńlittle.decoy7 - polecam :)
Tirindeth - naprawdę? ;o
Bezimienna - ja również mam takie plany :)
Kropelka - ah, mamy inne gusta :)
Mi również Kosogłos podobał się najmniej. Dwa pierwsze tomy dosłownie połknęłam, ale z ostatnim było już gorzej ;c
OdpowiedzUsuńCała seria jest niesamowita! Jedna z moich ulubionych i na pewno długo pozostanie na tym miejscu :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńtrylogia cały czas przede mną...
OdpowiedzUsuńja na swoim blogu zaprezentowałam dopiero pierwszą część, ale ostatnie nie była już dla mnie taka "ah, oh, łał"
OdpowiedzUsuńKsiążka świetna:D chociaż najbardziej podobała mi się druga część;)
OdpowiedzUsuńJa strasznie się zawiodłam na ostatniej części, tak jakby pisała ją inna autorka ;C
OdpowiedzUsuńJa także zawiodłam się na "Kosogłosie", ale to nie zmienia faktu, że trylogia jest nieziemska!
OdpowiedzUsuńNależę do tych, którzy uważają tą część za bdb. Wstrząsnęła mną bardzo i podobnie jak Tirindeth co chwilę zanosiłam się płaczem. Podobnie było, gdy przeczytałam ją po raz drugi. I myślę, że dzieje się tak dlatego, że mimo iż jestem wściekła na autorkę za śmierć tak wielu bohaterów, z którymi się zżyłam, to nie wyobrażam sobie innego zakończenia tego cyklu. Przesłodzony Happy End byłby tutaj porażką.
OdpowiedzUsuńWcalę nie pragnęłam happy endu, wręcz przeciwnie. Myślałam że Peeta zginie, a tu...
UsuńUwielbiam! Chociaż zakończenie mi się nie spodobało, jeśli chodzi o jej wybór xD
OdpowiedzUsuńPierwszego tomu tej trylogii bardzo jestem ciekawa, ale kolejne jakoś już tak do mnie nie przemawiają. Coś czuję, że w moim przypadku zacznie się i skończy na pierwszym tomie, no ale... Jeszcze zobaczymy. :)
OdpowiedzUsuń