środa, 26 września 2012

"Rosyjski Gramatyka", wyd. Edgard



Uczę się języków!



Tytuł: ROSYJSKI Gramatyka
Wydawnictwo: EDGARD
Ilość stron: 230


Zapewne każdy z was, uczył się (a może wciąż się uczy?) języków obcych. Najczęściej jest to angielski, jednakże w dobie dzisiejszej potrzeby komunikacji międzynarodowej, musimy umieć więcej języków. Oczywiście można zakładać że większość mówi już w języku angielskim, ale nie bądźmy aż takimi optymistami! Wyjeżdżając (np.) do Rosji, porozumiewać się będziemy zapewne nie tylko z osobami wykształconymi, ale też tymi mniej. I właśnie w takich sytuacjach potrzebujemy znajomości kolejnego języka. Dlaczego więc nie miał by to być język rosyjski? W końcu Rosja jest niedaleko nas, więc możemy go potrzebować. Zakładając zatem że zgadzacie się ze mną, zachęcam was do dalszej lektury. A o czym rozmawiamy? Ano o Rosyjskiej gramatyce! 


Zgodnie z powyższymi słowami, przedstawiam wam (ta dam, ta dam...) ROSYJSKI GRAMATYKA!
Jak można przeczytać na okładce, jest to ni mniej ni więcej, tylko "Praktyczne repetytorium z ćwiczeniami dla początkujących i zaawansowanych". A ja zgadzam się z tym w stu procentach.
Całe repetytorium, podzielone mamy na działy. Zgodnie ze zdaniem "[...] dla początkujących [...]", zaczynamy od najprostszych tematów, jakimi w tym przypadku są:
* Alfabet - pisownia, wymowa i przykłady
* Rzeczowniki (Pisownia rzeczowników, liczba, rodzaj, itp.)
* Czasowniki
I tak dalej, dalej i dalej :) Dotąd aż wiemy wszystko o gramatyce rosyjskiej. ;)
Jednak sucha teoria nie jest kluczem do sukcesu. Dlatego też mamy tutaj wiele ćwiczeń, które pozwolą uporządkować i usystematyzować zdobytą przez nas wiedzę.

Ogólnie rzecz ujmując, uważam że te repetytorium posiada wszystko, co posiadać powinno :) Myślę że każdy znajdzie coś dla siebie - i początkujący i zaawansowany. Wszystko zostało bardzo czytelnie i zrozumiale wytłumaczone, dlatego też uważam, że nie będzie problemu ze zrozumieniem.

Jak głosi okładka, repetytorium przygotuje nas do różnych egzaminów, może służyć jako powtórka :)
Ciekawą rzeczą są też tablice - koniugacyjne i deklinacyjne :) Myślę że to spore ułatwienie, nie trzeba buszować po internecie czy innych źródłach, ucząc się z tej książki :)

To tyle. Jak widzicie serdecznie polecam wam tą pozycję! :)


Za możliwość nauki języka rosyjskiego, serdecznie dziękuję wydawnictwu EDGARD!


niedziela, 23 września 2012

"Zwiadowcy. Księga trzecia. Ziemia skuta lodem.", John Flanagan




Za wszelką cenę



Tytuł: Zwiadowcy. Księga trzecia. Ziemia skuta lodem.(t.3)
Autor: John Flanagan
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 331


Wzburzone fale i lodowata woda. Słońce za skłębionymi chmurami, nie ogrzewające zupełnie niczego. Morze.
Will i Evanlyn płyną do Skandii, należącym do ich porywacza - Eraka, oraz jego zbójeckiej kompanii. O swój los martwią się coraz bardziej, zważywszy na to, że pogoda zmienia się na coraz gorszą. Gdy wydaje się że już nie może być gorzej, fale zalewają cały statek...
Gdzieś daleko w tyle, na swym koniu jedzie najlepszy zwiadowca w Królestwie, za swym uczniem, któremu poprzysiągł, iż go uratuje. Jednak z każdym dniem to zadanie wydaje się trudniejsze, i trudniejsze... Mając jednak przy boku osławionego chwałą ucznia szkoły rycerskiej, gna przed siebie nie bacząc na niebezpieczeństwo. Czy uda mu się uratować swego ucznia? I jak daleko będzie musiał się posunąć?


„Jednak nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro. Najważniejsze, żeby wierzyć, nie poddawać się. Tego nauczył mnie Halt. Nigdy się nie poddawaj, bowiem kiedy pojawi się sposobność, musisz być gotów, żeby z niej skorzystać.”


To już moje trzecie spotkanie z serią, i po raz kolejny muszę przyznać, że udało się. Jak zawsze, książka była niezwykle wciągającą lekturą. W tym temacie nie mogę nic innego o niej powiedzieć - autor tworzy niezwykle barwną historię, z wieloma "efektami specjalnymi", momentami zaskoczenia oraz zwrotami akcji, jakich nie powstydzili by się najlepsi pisarze. I mówiąc szczerze, bez żadnych skrupułów Johna Flanagana do takowych mogę zaliczyć. ;) 
Jak wspomniałam, lektura była wciągająca. To samo mogę powiedzieć o fabule. Bowiem mimo tego, że kolejny raz spotykamy się z tymi samymi bohaterami, wcale nie jest nudno, a wręcz przeciwnie. Nasi bohaterowie dorastają, a my to obserwujemy. Z dnia na dzień stają się mężniejsi. Czasem jednak czytamy również o upadkach. Ale po cóż one byłyby, jeśli nie po to, ażeby móc się podnosić po raz kolejny, po raz kolejny stawać się silniejszym człowiekiem? 
Jak mówię: postacie dorastają. Stąd też zachodzące w nich zmiany. Poznajemy ich nowe oblicza, czasem lepsze, czasem gorsze. Na tej płaszczyźnie, najbardziej zaskoczył mnie Erak. Pokazał swoje dwa oblicza, a to było ciekawym posunięciem ze strony autora. Poznajemy go od drugiej strony, a to zaś wzbudza w nas mieszane uczucia, prowadzi do wahania ze strony czytelnika. 
Poza tym, pojawia się też tu wątek miłosny. Bardzo nikły, przyznaję, ale... po nitce do kłębka!

Ogólnie rzecz ujmując, wydaje mi się że ani druga, ani ta, trzecia część nie dorównują Ruinom Gorlanu (t.1), choć i te również oceniam bardzo wysoko. 
Uważam też, że seria Zwiadowcy jest jedną z lepszych serii fantastycznych przeznaczonych dla nastolatków, i gorąco zachęcam do zabrania się za nią.  :)
Polecam więc wszystkim lubiącym fantastykę, wiele zwrotów akcji, i minione epoki! :)


„- Halt? - odezwał się nieśmiało. Usłyszał westchnienie jadącego obok niego niskiego, krępego mężczyzny - Już myślałem, że złapałeś tu jakąś cudzoziemską chorobę - zauważył Halt - Od trzech minut nie zadałeś żadnego pytania.
9/10


Wybaczcie mi proszę, tak długą nieobecność, i moje sporadyczne recenzje. Nowa szkoła, nowe miejsce i nowi ludzie - sami wiecie. Ale postaram się wrócić tutaj z wieloma recenzjami i nowymi pomysłami, zapewne będzie też jakiś konkurs! :) 

niedziela, 16 września 2012

"Zaraźliwa moc myślenia", Dr David R. Hamilton






Inni mają na mnie wpływ




Tytuł: Zaraźliwa moc myślenia
Autor: Dr David R. Hamilton
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Ilość stron: 292


" Czyż nie byłoby świetnie, gdybyś zamiast łapania okropnego przeziębienia, złapał dobry nastrój swojego przyjaciela lub zdrowe nawyki kolegi z pracy? Ta przełomowa książka udowadnia, iż emocje naprawdę są zaraźliwe. Wszystko, co myślisz i robisz może być odczuwane przez innych ludzi, nawet tych oddalonych od Ciebie o setki kilometrów."*

Czy myślenie jest zaraźliwe? Z pewnością. Wiemy o tym nie od dziś, choć możliwe że tak naprawdę wcale się nad tym nie zastanawiamy. Zawsze, nawet podczas rozmowy z drugą osobą, na naszej twarzy pojawiają się różne emocje. Gdy rozmawiamy o sprawach przykrych i bolesnych, to właśnie takie emocje władają naszą twarzą. I najczęściej druga osoba je odzwierciedla. Po prostu zaraziliśmy ją myśleniem.
Działa to również w drugą stronę - widząc osobę wyprostowaną, uśmiechniętą i spokojną, udzielają się nam właśnie takie emocje. A wszystko to za neuronów lustrzanych.

Neurony lustrzane to tylko mała część tematyki, jaką porusza autor. Choć muszę przyznać - stale nam towarzyszą. Bowiem głównym tematem książki, są myśli. W taki, czy inny sposób, Dr Hamilon nawiązuje do nich przez cały czas. Ażeby nie podawać nam tylko suchych informacji (jak to w wielu poradnikach bywa), np. w pierwszym rozdziale mamy przytoczoną historię. Dopiero później przystępujemy do analizy i wyjaśnienia takich a nie innych zachowań o jakich przeczytaliśmy. Na końcu możemy spotkać się z wieloma opisami badań i różnego typu doświadczeń.

Sama tematyka, jest niezwykle interesująca. Szczerze mówiąc, spodziewałam się czegoś zupełnie innego, i nie urywam - gorszego. Ale jestem mile zaskoczona. Zupełnie inny niż większość poradników! :)
Tematy więc, są mniej i bardziej ciekawe, w zależności od tego, kto co lubi. Mi na przykład spodobało się to: "korzyści ze związków". Ciekawiło mnie, więc zajrzałam, i przyznaję, że dowiedziałam się ciekawych rzeczy :)
Ale jest więcej takich tematów, który pasowały by i wam. Są to prawie tylko i wyłącznie informacje, które przydają się w codziennym życiu. Dlatego też, ten nie jest tak bezużyteczny jak niektóre poradniki. Poza tym, uważam że to książka o tematyce bardzo na topie. Zawiera bowiem wiele rad, które przydadzą nam się chociażby podczas ubiegania się o pracę, czy kształtowaniu pozycji w społeczeństwie do jakiego trafiliśmy.

Podsumowując: uważam że książka jest jedną z najlepszych tego typu. Dla mnie, jest najlepszą, i najbardziej odpowiednią. Cieszę się, że miałam możliwość jej przeczytania, i tego samego wam życzę! :)
Tak więc: zachęcam do lektury! :)


Za możliwość wgłębienia się w sprawy dotyczące naszych myśli, serdecznie dziękuję wydawnictwu Studio Astropsychologii!


* opis z tyłu książki


środa, 5 września 2012

"Skrzydła nad Delft", Aubrey Flegg




Daj się... namalować!



Tytuł: Skrzydła nad Delft
Autor: Aubrey Flegg
Wydawnictwo: ESPRIT
Ilość stron: 256


Louise Eeden, mieszkająca w Delft, w Holandii, jest córką znanego projektanta porcelany. Jako mądra i świadoma swoich czynów dziewczyna, wie, że oczekuje się od niej, iż poślubi niejakiego Reyniera de Vriesa, aby dwa zakłady porcelany mogły się połączyć. Jednocześnie jako człowiek, ma też swoje odczucia, i w związku z nimi, Reyniera nie widzi jako swego męża. W zamian za niego, poznaje Pietera, ucznia samego Mistrza. Czy mając na uwadze fakt, że jej matka umiera, a ojciec jest coraz słabszy, pomoże mu w osiągnięciu sukcesu? Jak potoczą się losy młodej panny Eeden? Jeśli chcecie wiedzieć, zapraszam do lektury! :) 

Skrzydła nad Delft to książka iście magiczna. Nie ma tu co prawda fantastyki, ale za to jest klimat, są postacie i miejsca. Miejsca, których opisy autor ubrał w słowa tak, jak gdyby były to czary. Postacie otulił ich cechami charakterystycznymi, jak nagie ciało ubrane w satynę. I klimat. Ten zaś, stworzył niepowtarzalny. Mogę zatapiać się w tym świecie, i wcale nie mam ochoty wychodzić. Jak autorowi udało się to zrobić - tego nie wiem. Jednakże zrobił to wyśmienicie.
Tak, zachwalam, i zachwalam. Bo jest co. Pan Flegg włożył bardzo dużo pracy w to, aby Skrzydła nad Delft wypadły znakomicie. I tak się stało. Choć niekoniecznie co do fabuły, ale o tym może później.
Czasem zdarza mi się, zachwycać nad światem jaki przedstawia nam autor, i nie jest to wcale najczęściej świat fantastyczny. Nie, to po prostu zwykłe życie, ale przedstawione tak, jak gdyby było inaczej. Opisy uliczek, domów, ubrań, krajobrazów - wszystko to, w Skrzydłach posiadało jakiś efekt "dostojności". Poza tym, że dobrze mi się to czytało, wzbogacało również książkę. Czyli rzecz na plus!

Wspomniałam wyżej, że fabuła nieco mnie rozczarowała. I w istocie tak było. Do dosłownie kilku ostatnich rozdziałów, nie mogłam wytrzymać z ciekawości. Ale dalej było niestety tylko gorzej :(
Spodziewałam się jakiegoś przeciągania, i w ogóle, trzymania czytelnika w niepewności, ale... Nic takiego się nie zdarzyło. Bach, bach, i już wiemy że Ten czy Tamten wyleci z życia dziewczyny. Proste? Zbyt proste. A potem co? Nagle niepasujące zbytnio tematy do całej treści, dziwne wydarzenia. Właściwie, był to chaos!
Zakończenie zdecydowanie mogłoby pokusić się o tytuł jednego z gorszych, jakie czytałam. Jednak nie uważam, ażeby konieczne było obniżanie jej jakoś ogromnie oceny za to. Niemniej jednak, w ogólnym rozrachunku, wypada gorzej, choć zapowiadało się tak świetnie!
Ogólnie jednak, fabuła jest wciągająca. Przenosimy się do XVII wieku, do Holandii.

Zdecydowanie też, nie można pomijać okładki! Przyciąga wzrok, i to na nią jako pierwszą, zwróciłam uwagę. Bardzo intensywny kolor sukni, zielony, i cała postać dziewczyny, wydaje nam się narzucona przez autora okładki, jako pierwszoplanowa. I rzeczywiście tak jest. Graficy spisali się świetnie ;)

Podsumowując: godna polecenia, choć może zawieść :)

7/10

Za możliwość spędzenia miłego wieczoru w XVII wiecznej Holandii, serdecznie dziękuję wydawnictwu Esprit!