Ach, ci dżentelmeni!
Tytuł: Shirley
Autor: Charlotte Brontë
Wydawnictwo: MG
Ilość stron: 640
Chyba każdy z was kojarzy siostry Brontë, lub przynajmniej jedną z nich. Charlotte Brontë, o której dziś mowa, sercami polskich czytelników zawładnęła powieścią Dziwne losy Jane Eyre, natomiast Shirley była dotąd niewydawaną w Polsce jej powieścią.
Na tle wojen napoleońskich, codziennej walki klas i płci, a także wyznań, Charlotte Brontë ukazuje nam życie kilkunastu osób, które mniej lub więcej wplatają się w życie tytułowej Shirley. Jest to między innymi Robert Moore, młody i przystojny mężczyzna, dżentelmen, a także przedsiębiorca, który - sprowadzając nowe maszyny do swej fabryki, tym samym przyczyniając się do zwolnienia wielu pracowników - naraża swe życie na niebezpieczeństwo. Aby pozbyć się swoich długów, pragnie poślubić Shirley Keeldar, dumną dziedziczkę, która niedawno przybyła do swego rodzinnego dworu. Jednocześnie, jego serce wierne jest innej damie. Sama Shirley również zakochana jest w kim innym, co komplikuje sprawy jej zamążpójścia.
Na samym już wstępie przyznam, że choć ta zdecydowanie niebanalna powieść swój tytuł zawdzięcza imieniu bohaterki, oraz że mogłoby się wydawać iż będzie to bohaterka główna, najważniejsza, to bynajmniej nie w moim przekonaniu. Otóż wyznam wam, że na pojawienie się Shirley w tej powieści czekałam tak długo, że aż zastanawiałam się: jeśli na pojawienie się głównej bohaterki tyle czekam, to jak długo będę musiała czekać na wyjaśnienie innych, pobocznych i nie tak ważnych, aczkolwiek równie ciekawych wątków? Jednak ku mojej uldze w końcu ziściło się moje 'pragnienie', i Shirley została przedstawiona czytelnikowi.
Na przeczytanie Shirley nie mogłam się zdecydować. W gimnazjum jeszcze, zaczęłam czytać Dziwne losy Jane Eyre, które tak bardzo mnie znudziły, że żałowałam iż kiedykolwiek sięgnęłam po tą powieść. Obecnie żałuję natomiast swoich głupich opinii na temat tamtej książki - po prostu nie powinno się sięgać po książki do których się nie dorosło. Ale tak oto, będąc ostatnimi czasy w bibliotece Shirley wpadła mi w ręce, i tego nie żałuję.
Oczywiście, co mam nadzieję wywnioskowaliście już wcześniej - książka wielce przypadła mi do gustu :) I to nie tylko dlatego że autorka tkliwie rozczulała się i opisywała charaktery bohaterów (ich analiza jest moim ulubionym zajęciem podczas czytania książek), ale także dlatego, iż mimo ta książka napisana została w XIX wieku, to wcale mnie nie znudziła - a to już nie lada wyczyn. Nie spotkałam się z żadnymi nudnymi opisami, a dialogi - wcale nie sporadyczne - były bardzo dynamiczne, przez co znakomicie mi się czytało.
Bohaterowie książki - a było ich wielu - byli niezwykle barwni. Począwszy od zarozumiałych wikarych, przed srogie żony zamożnych dżentelmenów, tkliwe, starsze panie uwielbiające swoich proboszczów, aż do Caroline Helstone, Roberta i Louisa Moore'ów oraz Shirley Keeldar.
Caroline Helstone to stryjenka proboszcza parafii Briarfield. Wychowana tylko przez niego i służące, pozbawiona ojcowskiej ręki i matczynych gestów, wyrosła na piękną i młodą damę, aczkolwiek skromną i ułożoną. Druga dama zaś - panna Shirley Keeldar - to kapryśna, aczkolwiek zabawna, elokwentna i wykształcona osoba, która potrafi zjednać sobie wszystkich, którzy zaskarbią sobie u niej przyjaźń. Louis Moore jest bratem Roberta, z którym rozstał się aby przyjąć posadę guwernera, aczkolwiek w książce znajdziemy jego spotkanie z rodziną - wątek niezwykle ciekawy, i rozbudowany, a w dodatku nie bez konsekwencji. Robert Moore jest największą zagadką tej książki! To typ postaci który uwielbiam! Nieco tajemniczy, skryty, i na pozór samolubny - a tak na prawdę potrzebujący przyjaciół i rodziny.
Przez całą powieść przyglądałam się jego charakterowi, i muszę powiedzieć że było czemu! :)
Całą powieść mogę ocenić tylko w jeden sposób: zachwycająca! Ogromnie zachęcam do przeczytania wszystkich którzy nie w każdej sytuacji oczekują happy endu, aczkolwiek lgną do niego,a także tych, którym bardziej się podoba jeśli bohaterowie mają trochę... pod górkę :)
10/10!
No tak, nie ma sensu sięgać zbyt wcześnie po dane książki - moje pierwsze spotkanie z "Dziwnymi losami Jane Eyre" też było nienajlepsze, a teraz nie mogę się doczekać "Jane Eyre. Autobiografia", czyli książki, która wreeeeszcie została przetłumaczona :) I chociaż z sióstr Bronte wolę Annę za "Lokatorkę Wildfell Hall", Shirley czytało mi się świetnie (byłam tylko zła za opis książki, zdradza zdecydowanie za dużo).
OdpowiedzUsuńJejku, jak niesamowicie chcę przeczytać 'Lokatorkę'! :) Osobiście w planach mam nie tylko "Lokatorkę Wildfell Hall", ale też "Profesora", "Agnes Grey", ponowne spotkanie z 'Dziwnymi losami Jane Eyre" i oczywiście "Wichrowe Wzgórza" :)
UsuńTeż planuję wrócić jeszcze do tych wszystkich książek + poznać Agnes Grey, bo to jedyna książka sióstr, której nie udało mi się przeczytać. Swoją drogą wszystkie razem świetnie wyglądają na półce :)
UsuńNie mam do tego najmniejszych wątpliwości, i oczywiście mocno zazdroszczę takiego widoku! :)
Usuń"Profesor" przypadł mi do gustu, więc na pewno, prędzej czy później, zapoznam się z kolejną powieścią Charlotte Bronte, jaką jest właśnie "Shirley". Zapowiada się fenomenalnie. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę że "Profesor" przypadł ci do gustu, bo sama się za nią zabieram ;)
UsuńMam tę książkę w swoich czytelniczych planach :)
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na wrażenia ;)
UsuńPo tak pozytywnej recenzji, na pewno zapoznam się z tą pozycją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, obserwuję i zapraszam do siebie:
http://naszksiazkowir.blogspot.com/
Zachęcam do tego mocno :)
UsuńMnie również Shirley zachwyciła :-)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :)
UsuńKocham, kocham, kocham. Ale to jednak Jane Eyre jest najlepsza :)
OdpowiedzUsuńPrzekonam się niedługo! :)
UsuńKsiążki sióstr Bronte są na mojej liście must have :)
OdpowiedzUsuńMuszę mieć tę książkę, koniecznie.
OdpowiedzUsuńTo zachęciłaś mnie do tej książki. Bardzo podobają mi się te z XIX wieku. Są zupełnie inne, takie magiczne :) Livresland.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje mi się trochę ciężka na wakacyjną porę, ale w przyszłości zapewne zaznajomię się chociażby z Dziwnymi losami...
OdpowiedzUsuńwritten-by-bird
Bardzo, bardzo miło wspominam :)
OdpowiedzUsuń