poniedziałek, 22 kwietnia 2013

"Gra o tron", George R.R Martin




Wygrajmy tę bitwę!



Tytuł: Gra o tron(t.1)
Autor: George R.R. Martin
Wydawnictwo: Zysk i-ska
Ilość stron: 836

Gra o tron znów rozpoczęta. Choć Smoczy król Aerys Targaryen został pokonany już dawno temu, to jego rządy z Żelaznego Tronu pamięta jeszcze wielu. Na tronie zasiada obecnie Robert - przed laty buntowniczy i porywczy, dziś trochę już zmęczony. W około strach sieją też Lannisterowie, potężny ród, z którego wywodzi się również królowa. Czy życie władcy może zależeć od upodobań jego wrogów? Wielu w to nie wierzy, jednak potomstwo Smoka nadal żyje, a walka o władzę nie skończyła się nigdy...

„Strach tnie głębiej niż miecze.” 

Jestem pewna, że każdy słyszał już o Grze o Tron. Czy to serial, który powstaje na podstawie książki (3 sezon HBO), czy to książka - któreś z nich na pewno przez wasze myśli się prześlizgnęła. Jedni z was mają za sobą lekturę, inni są zagorzałymi fanami serialu, a ci jeszcze inni nie wiedzą o czym jest, lub jej/go nie cierpią. Ja zaliczam się do wszystkich po trochu: słyszałam o serialu, ale nie wiedziałam o czym jest. Gdy obejrzałam pierwszy odcinek stwierdziłam że go nie cierpię, ale przez przypadek zobaczyłam pierwszy odcinek trzeciego sezonu i go polubiłam, a książkę właśnie skończyłam, i bardzo mi się podobało! :) Tak więc jak widzicie różne są nasze losy, a z góry nic nie jest przesądzone. Aktualnie zastanawiam się nad obejrzeniem pierwszego sezonu, choć przyznaję, że nie mam na to czasu. No ale może wakacje są dla mnie nadzieją? :)


Chcąc powiedzieć o czym jest ta książka, bez zdradzania szczegółów, stracilibyśmy tu pewnie z pół nocy. Bowiem jest co opowiadać. Otwierając książkę, powinniśmy być przygotowani na średniowieczne życie: na królów, trony, księżniczki, lordów i serów, i tym podobnych. Gdy przekręcimy nieco kartek, znajdziemy również mury obronne, a trochę dalej kilka pochodni. Wędrując dalej poprzez ciemne i pełne tajemnic zadrukowane karty, znajdziemy Innych oraz kilka smoków.Czy jesteście na to gotowi? Mam nadzieję że tak!

Trudno jest mi powiedzieć kto jest głównym bohaterem, choć mam kilka typów. Moim zdaniem jest to Ned, czyli lord Eddard Stark, pan Winterfell. A może to jego żona, moja ulubiona postać, lady Catelyn, z domu Tully, z Riverrun?  Lub Daenerys, ostatni smok który pozostał? Na prawdę trudno się domyślić, bo akcję widzimy z różnych stron. 
Z wydarzeniami jesteśmy na bieżąco dzięki podglądaniu różnych osób. Raz odwiedzamy Krasnala, z rodu Lannisterów, syna lorda Tywina, brata Jaime znanego też jako Królobójca, oraz brata królowej Cersei. Innym razem podróż odbywa się z Sansą żeby zaraz potem naszym przewodnikiem stała się Arya. Czasem odwiedzimy któregoś z synów lorda Starka, a najczęściej jest to chyba nasz bękart, Jon Snow. 
Jak widzicie, postaci jest tu dużo. Dużo jest też tu przeróżnych wydarzeń: zabawnych, ściskających serce, i zapierających dech w piersiach. Moim zdaniem to trochę taka książka dla każdego :) 

Jeśli dostaniesz jakieś imię, przyjmij je, uczyń swoim, a wtedy już nigdy cię nim nie zranią.”

Gra o tron to masywna książka. Licząca sobie 836 stron powieść, to lektura na dobrych kilka dni. Dla mnie, to lektura na dwa tygodnie. Zapewne znane jest wam uczucie, kiedy brak czasu zabiera wam wszelkie przyjemności; wykorzystuje się wtedy każdą wolną chwilę na czytanie. I ja tak robiłam, przez co wątek ciągle mi się urywał, a to doprowadzało mnie do szału. Ale wreszcie w mojej pięknej miejscowości zagościło Słońce, i tak oto, wypoczywając na zewnątrz skończyłam lekturę, czego owocem jest recenzja którą właśnie czytacie.
Wspomniałam wyżej, że to masywna książka. Pod względem ciężaru który na nas osiada podczas czytania - już nie tak bardzo. Oczywiście zauważyłam, że autor ma swój specyficzny styl pisania, który dla niektórych może stać się przytłaczającym problemem nie do przebolenia, jednakże wcale nie jest tak źle. Tu chodzi raczej o kwestię przyzwyczajenia, o wyczucie stylu, i smaku. Bo jak można pisać lekkim językiem, używając małego zasobu słów, opisując średniowieczne życie? No pytam się jak :D Moim zdaniem jest to niemożliwe - i stokrotne dzięki za to :) 
Książka jest pełna mądrości, które sobie powypisywałam, gdzie tylko mogłam. Mam na myśli cytaty - ma swoje ulubione :) 

Nie wiem jak wy, ale ja, budując, a może raczej umacniając swój gust czytelniczy, zahaczyłam o beton z różnymi nazwami: "grube książki", "wciągająca akcja", "dużo zwrotów akcji", "irytujące momenty niekiedy są potrzebne" i "walka o władzę". No i tak to już mi zostało. Lubuję się w takich książkach, a jeśli one spełniają moje oczekiwania, jestem cudownie szczęśliwa. I z tą powieścią też tak było. Ale jak to podczas budowy - czasem są pewne wątpliwości, czy aby na pewno równo są te cegły... Na początku muszę przyznać że trochę wystawały, ale wraz  z trzecim rozdziałem cegiełki się wyrównały :) Dlatego zapraszam do powieści! Przeczytajcie lekturę, lub obejrzyjcie serial, lub zróbcie obydwie rzeczy, jeśli powtórki wam nie przeszkadzają ;) Książkę polecam wszystkim fanom wartkiej akcji i tego typu spraw, osadzonych w przeszłości. 


„Miłość to trucizna . Ma słodki smak, lecz niezawodnie cię zabije.”

8/10

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

"Ciemniejsza strona Greya", Erica Leonard




Jeszcze seksowniejszy




Tytuł: Ciemniejsza strona Greya (t.2)
Autor: Erica Leonard (E L James)
Wydawnictwo: Sonia Draga
Ilość stron: 626


Po Pięćdziesięciu twarzach Greya, które ostatnio recenzowałam, czas na jego Ciemniejszą stronę. Zostawiliśmy już za sobą etap poznawania się, dokonywania analizy charakterów, i tym podobnych. Nie wrócimy już do momentów w którym bohaterowie stąpają po niepewnym gruncie.

Dziś zabieram was do krainy w której Anastasia Steele i Christian Grey znają się bardzo dobrze. Do krainy, w której nie ma miejsca na niepewność i zakłopotanie. To miejsce wyjątkowe, po którym tylko nasi kochankowie wiedzą jak stąpać, które tylko oni rozumieją i które jest przeznaczone tylko dla nich.
A wszystko to przez to, iż nasza para naprawdę się dobrała. Choć jest pomiędzy nimi wiele zgrzytów i trochę niedomówień, niewiele to znaczy w obliczu miłości jaką się darzą. Jak każda para, muszą się kłócić, bo bez kłótni mało który związek potrafi przetrwać.

„Stoję przed nim naga i pozbawiona wstydu i wiem, że jest tak dlatego, iż on mnie kocha. Nie muszę się już chować. Christian nic nie mówi, jedynie patrzy. Widzę jego pożądanie, wręcz uwielbienie, i coś jeszcze, siłę jego pragnienia – siłę jego miłości do mnie.”


Ostatnia recenzja jaka ukazała się na blogu, to poprzedniczka tej części, i jednocześnie początek trylogii. Mimo że zdania były podzielone, mimo tego że jedni z was uważali że dialogi to dno(niektóre mnie też doprowadzały do szewskiej pasji!), że schemat jest strasznie oklepany, ja i tak postanowiłam przeczytać drugą część. I choć wiem, że wielu z was absolutnie nie chce sięgnąć po tę książkę, to ja i tak będę was zachęcać :) 

Jak już wspomniałam wyżej, dialogi nie są zbytnio rozbudowane. Takie wiecie... trochę 'na odwal się', a trochę dlatego, że autorce najprawdopodobniej brak warsztatu. Mi się wydaje, że to miała być lekka pozycja z dużą ilością seksu, i to - jak najbardziej - autorce wyszło. 
Również i fabuła nie jest poplątana, bo raczej mało w niej wątków - tu też wyszło zgodnie z zamierzeniami. 
A jeśli ktoś mówił o nudzie w pierwszej części, zdecydowanie was pocieszę: jestem w trakcie czytania części trzeciej i ciągle zauważam poprawę. Już w drugiej było lepiej, zrobiło się nieco ciekawiej. Chyba najciekawiej ze wszystkich części trylogii. 

„Odkąd pojawiłeś się w moim życiu, już nigdy nie będę taka jak dawniej.”

Powyższy cytat, to jedno zdanie, którym z pewnością mogłabym opisać książkę. Odkąd Christian Grey pojawił się w życiu Anastasi Steele, jej życie nie wygląda tak jak dawniej. Absolwentka studiów, zarabia na swoje życie, pracując w małym wydawnictwie. Jednakże jednocześnie wcale ze swoich pieniędzy nie korzysta, choć to wcale nie jest takie normalne. Bo wyobraźcie sobie sytuację: jesteście zwykłą, przeciętną osobą. Możecie pozwolić sobie na rzeczy tańsze, lub droższe - zależy ile pieniędzy odłożycie ze swojej przeciętnej pensji. I nagle spada na was olbrzymia gotówka. Tak olbrzymia, że możecie kupić sobie własny odrzutowiec, wille rozesłane na całym świecie, kurorty spa, najnowsze technologie, ubrania prosto od projektantów... Nie tak łatwo się przyzwyczaić! Nie od razu zaczniecie sięgać po droższy majonez czy musztardę - stopniowo będziecie się wdrażać. I Anastasia właśnie tak czyni. Jednak muszę przyznać, że trochę mnie to irytowało gdy ciągle powtarzała, że nie może się przyzwyczaić do tego że każda para jej butów kosztowała kilkanaście tysięcy dolarów... :) 

Myślę że Ciemniejsza strona Greya oprócz tego że jest trochę ciemniejsza, to jeszcze fajniejsza! Tak po prostu  i po ludzku - czasem bawi, a czasem irytuje. Można ją czytać wszędzie, bo przerwanie w niespodziewanym momencie wcale nie oznacza 'utraty wątku'. Ale ostrzegam, czytanie w miejscach publicznych grozi dziwnymi spojrzeniami :D 

Podsumowując: polecam na te coraz cieplejsze dni :) To taka miła, przyjemna i niezobowiązująca lektura! :) 


„Moje serce chyba nie wytrzyma kolejnego takiego mejla, nie mówiąc o moich spodniach.”

9/10

niedziela, 7 kwietnia 2013

"Pięćdziesiąt twarzy Greya", Erika Leonard



Hej, hej, nie opieraj się jej 



Tytuł: Pięćdziesiąt twarzy Greya
Autor: E L James (Erica Leonard)
Wydawnictwo: Sonia Draga
Ilość stron: 608



Anastasia Steele to szczęśliwa studentka. Ma w około siebie przyjaciół, na których zawsze może liczyć. I z wzajemnością. Właśnie pewnego dnia, Kate, najlepsza przyjaciółka Anastasii potrzebuje pomocy. Niefortunnie zachorowała, akurat wtedy gdy miała przeprowadzać wywiad z jednym z najbardziej wpływowych biznesmenów, który jednocześnie jest sponsorem ich uczelni. Anastasia jako wzorowa przyjaciółka, udaje się do firmy Greya, aby przeprowadzić wywiad. I tak zaczyna się nasza przygoda z panną Steele i panem Greyem.

„Naszym celem jest sprawianie przyjemności Panno Steele.”

Mało jest chyba wśród nas osób, które nie szłyszałoby o tej książce. Pewnego dnia zaczęła się jej reklama, i tak już trwa. Widzimy ją wszędzie: w telewizji, gazetach, internecie, a ostatnio słyszałam jej recenzję nawet w radiu. Zainteresowana tą książką, i zaciekawiona jej fenomenem postanowiłam się przyjrzeć się jej bliżej. I oto co widzę... Na pozór Pięćdziesiąt twarzy Greya to zwykły romans, w którym znajdziemy znany motyw: mega przystojnego i obrzydliwie bogatego mężczyzny, oraz kobietę - średnio usytuowaną, młodą i ładną, ale nie doceniającą swojej urody. I gdybyśmy tylko z tej strony na tę powieść patrzyli, zdecydowanie moglibyśmy zaszufladkować ją wraz z innymi książkami, typu "do przeczytania na raz, trochę się wzruszyłam, ale to zwykły romans". Tymczasem tak nie jest. To co wyróżnia tą powieść to duża ilość seksu, ale raczej nie słodkiego - tu występuje ten perwersyjny rodzaj. Spotykalam się już z książkami w których jest duża ilość seksu. To między innymi seria autorstwa Keri Arhur. Wiele osób nie lubi tej serii właśnie dlatego: bo jest tam dużo seksu, a z założenia jest to książka paranormal romance. Pięćdziesiąt twarzy Greya to jednak coś innego, a to dlatego że ta książka z założenia jest o seksie.

Jednak pomimo tego że mamy tu dużo takich scen, tą powieść jest również pełna innych, równie ciekawych momentów. Na samym początku poznajemy pannę Steele, jako kobietę jakich wiele. Przedstawiona została tak, aby wzbudzać zaufanie czytelników. Miła, sympatyczna dziewczyna, pracująca w sklepie budowlanym, aby zarobić sobie na życie studenckie. Widzimy również pana Greya który jest niedostępnym człowiekiem dla zewnętrznego świata. I tak właśnie się poznają.

Warto wspomnień coś więcej o naszym bohaterze. To postać niezwykle tajemnicza, a w porównaniu do innych niezwykle w sobie zamknięta. Grey ma problemy z uczuciami, a wszystko to przez jego przeszłość. Jednak mimo swojej niepewności, nieufności do świata, założył swój własny biznes, i tak właśnie stał się jednym z bogatszych biznesmenów. I niespodziewanie do zamkniętego świata Greya, w którym tylko on sam wie jak egzystować, wkracza młoda Anastasia, która jak nietrudno się domyślić, zdobywa jego serce.

Pięćdziesiąt twarzy Greya czytało mi się naprawdę nieźle. Oprócz interesującej fabuły, autorka przedstawiła nam ciekawy styl. Fakt - nie jest zbyt wyszukany - i dlatego niepełna ilość gwiazdek przypada tej pozycji, ale niczego jej mu nie brakuje. Wygląda to tak, jakby normalna kobieta wpadła nagle na pomysł napisania książki: bez wielkiego przygotowania, i trochę ' po łebkach'. Ale liczy się efekt - a ten jest naprawdę ciekawy i intrygujący.

Innymi słowy: nie ma powodów dla których mogłabym wam odradzać tą książkę. Zachęcam was do niej, choćby po to, żeby sprawdzić czym zachwyca się Świat :)

Jestem pewna że wielu z was ma ją już za sobą. Jakie są wasze odczucia? :)

„Pozbywa się marynarki, rozwiązuje ciemny krawat i rzuca je na sofę. A potem bierze mnie w ramiona, przytula mocno, szybko chwyta mój kucyk, żeby odchylić mi głowę i całuje mnie tak, jakby od tego zależało jego życie.”

8/10

czwartek, 4 kwietnia 2013

"Fiszkoteka"




Fiszkujmy :)








Dziś przedstawiam wam recenzję nie książki, jak to zwykle bywa, lecz Fiszkoteki, czyli waszego miejsca w internecie. Miejsca gdzie możecie tworzyć swoje fiszki, i z nich korzystać. Ale to nie tylko to; lecz zacznijmy nieco od innej strony.

Chyba każdy z nas miał lub ma styczność z językiem obcym. W dzisiejszych czasach znajomość innych języków niż nasz ojczysty, to nie tylko prestiż i większe możliwości, ale też konieczność. Tylko czasem możemy znaleźć oferty pracy, gdzie nie jest wymagany język obcy, a i w szkołach uczą nas już ich od małego. Jednakże jak dobrze wiemy, szkolne metody nie zawsze przypadają nam do gustu - w sumie jest to rzadkością. Dlatego też coraz więcej osób ma coraz większe wymagania: tworzone są kursy on-line, otwierane są coraz to nowe szkoły językowe, poznajemy to coraz nowsze metody. Tymczasem ja pragnę zachęcić was do zapewne znanej wam już metody tworzenia fiszek.
Przygotowanie do matury.
Tu: różne sposoby sprawdzania wiedzy.
Otóż Fiszkoteka, to platforma internetowa, na której naszym pierwszym ruchem powinno być zalogowanie się. Gdy już to zrobimy, możemy zapoznawać się z wszystkimi funkcjami jakie portal nam proponuje. Już w momencie gdy się zalogujemy, a nie wykupimy kursów, możemy tworzyć swoje zestawy fiszek. Ów fiszki można tworzyć w różnych kombinacjach językowych. Następnie, z pozycji platformy możemy je wydrukować, lub np. pobrać w formacie mp3, tak abyśmy mogli ich słuchać w drodze do pracy, szkoły, w autobusie, czy gdziekolwiek indziej. Ja sama obawiałam się jak to będzie z wymową. Ale nie martwcie się - jeśli odpowiednio wybierzecie język, lektor mówi bardzo poprawnie.

Przygotowanie do matury. Tu: opisanie obrazka.
Ale nie wszyscy są tacy zawzięci: inni zamiast uczyć się wolą gry... I tu Fiszkoteka również wyszła naprzeciw odbiorcom: czemu by nie pograć w memory? :-)

Oczywiście, niektóre funkcje dotyczą tylko użytkowników którzy wykupią dostęp, ale żeby się bliżej z tym zapoznać, odsyłam na stronę. Sami sprawdźcie co możecie robić :)


Oczywiście, Fiszkoteka to nie tylko platforma do nauki języków. Znajdziecie tam zestawy z historii, matematyki, biologii czy geografii - czyli wszystko czego szukacie :)

Serdecznie zachęcam do wypróbowania Fiszkoteki :) Mi przypadła do gustu; szczególnie lubię uczyć się niemieckich słówek :)

Za możliwość zapoznania się z Fiszkoteką, serdecznie dziękuję pani Ewie Wzrok!