czwartek, 28 czerwca 2012

"Zdradzona" P.C. Cast, Kristin Cast




No i weź się zdecyduj





Tytuł: Zdradzona (t.2)
Autor: P.C. Cast, Kirstin Cast
Wydawnictwo: Publicat
Ilość stron: 347


Zoey Redbird, adeptka Domu Nocy, szkoły dla elitarnych dzieciaków, czyli tych którzy niedługo mają stać się wampirami. Lub umrzeć.
Ostatnio w jej życiu wiele się zmieniło. Została przewodniczącą Cór Ciemności, w związku z tym przytłacza ją nadmiar obowiązków. Jej sprawy osobiste również się komplikują: nagle okazuje się, że właściwie ma dwóch chłopaków zamiast jednego, w tym pierwszy jest jej byłym 'ludzkim' chłopakiem, a nowy najprzystojniejszym przedstawicielem płci męskiej w całej szkole.
Jednak to nie koniec. W okolicy Domu Nocy giną chłopcy z drużyny sportowej, a o wszystko podejrzewane są wampiry. Jak Zoey rozwiąże swoje problemy i udręki, możecie się dowiedzieć, tylko i wyłącznie czytając tą książkę, do czego was zachęcam! :)

"Ciemność nie zawsze oznacza zło, tak jak światło nie zawsze oznacza dobro."

Pierwszą część cyklu o Domu Nocy i jej adeptce Zoey Redbird, czytałam już jakiś czas temu. Nie uważałam jej wtedy za złą pozycję, ani też za wyśmienitą. Po prostu była, egzystowała w moim świecie czytelniczym oraz na wirtualnej półce "przeczytane", a ja nie przywiązywałam do niej większej uwagi. Dopiero gdy wybrałam się do biblioteki, a niestety nie zastałam Zwiadowców, postanowiłam wypożyczyć kolejne części tej serii. I jak mniemam że już się domyślacie - nie zawiodłam się. 
Tom drugi, Zdradzona podobał mi się zdecydowanie bardziej niż poprzedni. Wreszcie odkryłam w tej serii 'to coś', i wciągnęłam się niesamowicie. Uwielbiam takie historie, od których nie mogę się oderwać.
Absolutnym zaś zdziwieniem dla mnie było to, że otagowałam ją jako 'ulubione'. Nie jestem pewna czy tak powinno być, ale zaufam swojemu instynktowi, który najwidoczniej nakazał mi to zrobić. A co.

Styl autorek, bowiem książkę napisały matka i córka,  nawet mi się podobał. Tj. nie było tu wielkich błędów, dziwnych, nienaturalnych dialogów i zwrotów (tzn. trafiłam na nie raz, ale cóż, każdemu może się zdarzyć). Książkę czytało się łatwo i płynnie. Nie ma tu zbyt długich opisów, ani przykrótkich dialogów. Wiecie, takie w sam raz.

Przy czytaniu Zdradzonej nie zabrakło też emocji. Nie brakuje w niej wzruszających momentów, a i zdarzyło mi się dwa czy trzy razy uśmiechnąć się pod nosem. To już coś!
Również dzięki wartkiej akcji, kilku zwrotom akcji, i paru innym czynnikom, książkę pochłonęłam w dość krótkim czasie. Ale co najważniejsze: czytanie jej sprawiało mi przyjemność!

Chciałabym wam wiele jeszcze o niej napisać, ale nie potrafię wciągnąć was w jej wir bez zdradzania szczegółów. Dlatego, zaufajcie mi: tę książkę warto przeczytać! 

"- Nie podchodź tu Eliott. Za życia byłeś jak wrzód na dupie, a śmierć niczego nie zmienia."
8.5/10

Recenzja została również opublikowana na portalu wloclawskie24.pl

poniedziałek, 25 czerwca 2012

" Merlin. Księga 2. Siedem Pieśni. " T.A. Barron




Daj się oczarować






Tytuł: Merlin. Księga 2. Siedem pieśni
Autor: T.A. Barron
Wydawnictwo: G+J
Ilość stron: 432



Wyspa Fincayra, dokładnie nie wiadomo gdzie. Gdy jej mieszkańcy myślą, że nie ma już szans na uratowanie siebie, i tego pięknego miejsca, dociera tam Emrys, który jeszcze w części pierwszej (recenzja) przyjął imię Merlin. Emrys, czy Merlin jak kto woli, wznawia swoją przygodę z czytelnikiem po upływie kilku dni. Ale cóż to za przygoda...

Gdy zły władca, choć na chwilę zostaje ujarzmiony, mieszkańcy Fincayry starają się wykorzystać ten czas na odbudowę swej wyspy. I tak - odnawianie wyspy, za pomocą Harfy Kwitnienia, jednego ze Skarbów, przypadło Merlinowi - młodemu, aczkolwiek mądremu czarodziejowi. Jednakże każdy ma swoje słabości, nawet Merlin. Ku wzburzeniu innych, postanawia na niedługi czas zaniechać swoją misję, aby spełnić również własne pragnienia - sprowadzenie do mitycznej krainy swej Matki, jedynej, która potrafiłaby go zrozumieć w obecnej sytuacji. Niestety, nie wszystko poszło tak, jak powinno, w skutek czego Matka została otruta. I znów przed Merlinem niebezpieczna misja, i trudna decyzja. Aby zdobyć lekarstwo dla Matki - Elen o szafirowym spojrzeniu, musi odbyć straszliwą podróż do Zaświatów, miejsca w którym na pewno nie chciałbyś się znaleźć...

"Była bardzo daleko, za mgłą, za oceanem, za surowym wybrzeżem Gwynedd. Nie mogłem jej dotknąć. Nie mogłem zwrócić się do niej matko."

Merlin. Księga 2. Siedem Pieśni to według mnie, pozycja obowiązkowa, dla każdego miłośnika tego typu książek, czyli fantastyki, i to takiej "czystej". Choć klimatycznie jest bardzo podobna do swojej poprzedniczki, to muszę przyznać, że autor zaskoczył mnie dość nietuzinkową fabułą. Bo i po co rozdzielać się na elfy, krasnoludy, olbrzymy, jednorożce, feniksy i inne, magiczno-mityczne stworzenia, jeśli można połączyć je wszystkie ze sobą? To samo tyczy się tematyki - choć jest to istna fantastyka, zdecydowanie znajdziemy tu też inne elementy. Główny bohater jest trochę narcyzowaty, zadumany w sobie, zachłanny. Jednakże nikt nie jest perfekcyjny, ani święty. Nikt nie jest aż tak doszczętnie ślepy, aby nie widzieć, że postępuje źle. Merlin z czasem również dostrzega swoje wady, ale niekoniecznie za wszelką cenę próbuje je zneutralizować. Przeciwnie. Stara się z tym żyć, zmuszając innych, aby robili to samo. Dlatego też uważam, że dość dziwnym charakterem autor obdarzył Merlina, jednak trzeba mu pogratulować pomysłowości. 

Kolejny raz, niestety muszę "objechać" książkę, a raczej autora, za zbyt długie opisy. Ja rozumiem wszystko: cudowna, mityczna kraina, wiele nowych, nieznanych stworzeń, wielobarwne, egzotyczne rośliny, itd... Ale gdzieś musi być umiar. Niestety, w tej książce raczej go nie znajdziecie. Nad dialogami, które jak mniemam, większość z nas woli od przydługich opisów, też muszę ponarzekać. Czemu? Bo było ich zdecydowanie za mało! Autor niewątpliwie umie je tworzyć, za co wielkie oklaski ponieważ uważam, że dialogi to trudna sprawa, gdyż trzeba w klimat wpasować się tak, aby nie było żadnych zgrzytów, zbyt oficjalnych zwrotów, itp. Jednak przez ich małą liczbę, i zdecydowanie zbyt dużą ilość opisów, książka troszkę przynudzała. Dawało to efekt, takiego..."braku przyciągania" między czytelnikiem, a książką. Takiego czegoś, co nie pozwala nam jeść ani pić, bo trzeba czytać... Tak, nad tym autor powinien popracować. 

A to, co naprawdę mi się podobało, to właśnie, wyżej wymienione, ' dorastanie ' głównego bohatera. Lubię obserwować jak ludzie się zmieniają, nie tylko na żywo ale też w książkach. Możliwość analizowania zachowań bohatera to dla mnie prawdziwa gratka! ;)

Reasumując: książkę polecam wszystkim którym nie przeszkadzają długie opisy (aczkolwiek kolorowe i barwne!), tym którzy lubią fantastykę, i mityczne stworzenia w jednym ;)

" Z czasem nauczyliśmy się koordynować pływanie. Stopniowo pojawiał się u nas szósty zmysł, ten sam, który jednoczy ławice ryb. Po pierwszym dniu pływania ja i Rhia poruszaliśmy się prawie jak jedno stworzenie. "
7/10

Za możliwość odbycia niesamowitej przygody w głąb Fincayry, serdecznie dziękuję wydawnictwu G+J!




piątek, 22 czerwca 2012

"Oszukując przeznaczenie. Co rządzi twoim losem", Dr Ruediger Dahlke



Nie wszystko jest takie, jak się wydaje...




Tytuł: Oszukując przeznaczenie. Co rządzi twoim losem
Autor: Dr Ruediger Dahlke
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Ilość stron: 360

Czy zastanawiałeś się kiedyś, co rządzi twoim losem? Czy np. to, że spotkałeś na ulicy znajomego, o którym myślałeś wczoraj, a dawno go nie widziałeś, to przypadek? Czy uważasz że to, co 'ciągnie' Cię do Twojej drugiej połówki może mieć jakieś wytłumaczenie? Otóż ja wiem, że tak, i zamierzam Ci to trochę przybliżyć. Ale wiadomo, nie aż tak jak książka...

Oszukując przeznaczenie to książka, dzięki której dowiemy się, że ' ciągnie swój do swego ' to taka sama prawda, jak i ' przeciwieństwa się przyciągają' ? Wszystko to, co rządzi naszym losem, to tak naprawdę prawa rezonansu i polaryzacji.

Na wstępie przyznam, że książka do łatwych nie należy. Sprawiało mi czasem trudność czytanie jej, ponieważ bez znajomości fachowych terminów, tak naprawdę gubiłam się w tym wszystkim. Po pewnym czasie, zaczęłam jednak ją w pewien sposób rozumieć, co dało nawet dobre efekty. Również ze względu na to, że autor pisze o luźnych sprawach, wtłaczając pomiędzy nie ważne informacje, czytanie stawało się trudniejsze. Jednym może wydawać się, iż to dobrze - bo łatwiej się czyta. Mi zdecydowanie to przeszkadzało w skupianiu się, bo jak powszechnie wiadomo - jeśli jest coś luźniejszego, to już nie czyta się z taką ogromną uwagą jak tego, na czym trzeba się skupić żeby zrozumieć.

Niemniej jednak, książka sama w sobie jest ciekawa. Autor stara się nas nie zanudzać, i zapewne po to są te luźne teksty. Ponadto, gdzieniegdzie w książce znajdziemy ciekawe ilustracje. Możemy też zapoznać się z różnymi zestawieniami, statystykami, porównaniami... Jednym zdaniem? Nie da się nudzić.

Pisząc recenzję, zastanawiałam się, komu mogę polecić taką książkę. Więc... na pewno maniakom: osobom lubiącym tego typu rzeczy. Z pewnością też czytelnikom, którzy nie lubią się nudzić, i kochają dowiadywać się nowych rzeczy. Ta pozycja jest idealna, gdy mamy trochę więcej wolnego czasu, np. zbliżające się wakacje. I w dodatku myślę, że nie da się jej nie polubić... :)

Za możliwość sprawdzenia, co rządzi moim losem, serdecznie dziękuję wydawnictwu Studio Astropsychologii! :)




poniedziałek, 18 czerwca 2012

Stosikowo :) #4

Hej!
Dzisiaj nie mam dla was żadnej ciekawej recenzji, jednak mam się czym pochwalić. Co prawda nie jest to nie wiadomo jak wielki, lub wspaniały stos, ale ważne że mnie cieszy. Jestem z nich zadowolona, bo znajdują się w nich zarówno książki z biblioteki, recenzyjne, jak i nawet z wymianki (mej pierwszej, o dziwo!) Ale o niej porozmawiamy trochę później, tymczasem mam wam do zaprezentowania książki.
Oto wszystkie pozycje:

Brakuje tutaj SuperQuizu, i Wichrowych Wzgórz (jestem zachwycona, ale czytam ebooka), 
a także doczytuję pozycje z poprzedniego stosiku. No i czekam na Skrzydła nad Delft :)
Niżej nieco bardziej szczegółowo:


Od dołu: 
* Zabójcze marzenia, S. Hannah - rec. od G+J, recenzja tutaj,
* Nieposkromiona, P.C + Kristin Cast - z biblioteki,
* Wybrana - j.w
* Zdradzona - j.w
* Najważniejsze idiomy... - rec. od wydawnictwa Edgard recenzja tutaj,







Od dołu:
* Merlin. Księga druga. Siedem Pieśni, T.A. Barron - rec. od G+J, niedługo zabieram się zaczytanie, gdy tylko nawał minie :)
* Księżyc i wampirzyca, J.R. Rain - rec. od G+J, recenzja tutaj,
* Hyperversum, C. Randall - rec. od Espritu, przeczytane, absolutnie świetne ♥, recenzja tutaj
* Kuszące zło, K. Arthur - czyli moja pierwsza wymianka, do której to nawiązałam już wcześniej.
Otóż wymiana się udała, ale ja gapa... wzięłam sobie trzecią część serii :/ Tak wiem, spostrzegawcza jestem :P Ale byłam tak zaaferowana, żeby na pewno Aznicourt które wysyłałam doszło, że nawet nie sprawdziłam która to część. Teraz pytanie do was:
Ma ktoś może dwie pierwsze części na wymianę? Proooooszę! :)

Pozdrowionka!

piątek, 15 czerwca 2012

"SuperQuiz Zwierzęta" Kapitan Nauka




A co ty wiesz o zwierzętach?






Tytuł: SuperQuiz Zwierzęta. Kapitan Nauka
Wydawnictwo: EDGARD





SuperQuiz Zwierzęta dostałam, można by rzec - przy okazji. Czy żałuję, mojego wyboru? Nie. Czemu? Bo uświadomiłam sobie, jak mało wiem, a jak wiele wiedzieć powinnam. Ale zaraz, o czym mowa...

SuperQuiz Zwierzęta to jak widać na załączonym obrazku, mały quiz pod postacią notatnika ' na kółkach'. Zawiera mnóstwo zagadek - około 150. Jednak zanim na ową zagadkę odpowiemy, należy przeczytać - samemu, lub dziecku - krótki tekst dotyczący danego zwierzęcia. Opisy te nie są długie, wręcz przeciwnie. Zwierzęta (wraz z ilustracjami) są ciekawie przedstawione, dowiadujemy się o nich najważniejszych, jak i najciekawszych informacji. Tak więc idąc za pierwszym przykładem, którym jest gepard: "[...] to jedyny kot, który nie potrafi chować pazurów"(ciekawostka), "[...] Jego supermoce to bystry wzrok i szybkość" (ciekawe przedstawienie, a słówko supermoce wpada w ucho dziecka, i potrafi je nieźle zainteresować), "[...] Na krótkich dystansach potrafi rozpędzić się nawet do 120 km na godzinę!" (podstawowa, najważniejsza informacja). Następnie karteczkę przewracamy na drugą stronę, i oto mamy pytania:
" Gepard to: 
a) kot spokrewniony z antylopą.
b) szybki krótkodystansowiec.
c) leniwy drapieżca, który czeka aż ktoś mu upoluje obiad. "


No i jak, znacie już odpowiedź? Jestem pewna że tak, jeśli tylko uważnie przeczytaliście drugi akapit. Młodsza z mojej rodziny zareagowała: "Oczywiście że b, przecież nie jestem głupia!" Tym samym zaczęłam ją podpuszczać, że następnych nie da rady... I sama się wciągnęłam! 
Naprawdę, niewiele potrzeba. Wystarczy sobie przeczytać, a potem odpowiedzieć i sprawdzić. Nic prostszego, i nic... ciekawszego! :)
Dla tych, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej:
SuperQuiz Zwierzęta zawiera:

  • ciekawostki przyrodnicze i zoologiczne
  • przydatne definicje i pojęcia
  • wyjątkowe zwierzęta i ich zwyczaje
  • największe ssaki, najmniejsze ryby, i inne rekordy
A to wszystko na kolorowych stronicach, opatrzonych ślicznymi zdjęciami oraz rysunkami. :)
Serdecznie zapraszam do zabawy z tym quizem - można miło spędzić czas z najbliższymi, tym samym ucząc się wielu pożytecznych rzeczy :)



Za możliwość zabawy z SuperQuizem Zwierzęta serdecznie dziękuję wydawnictwu EDGARD!




sobota, 9 czerwca 2012

"ANGIELSKI Najważniejsze idiomy Przykładowe zdania Ćwiczenia Testy", wyd. Edgard





Rozwijaj siebie, ćwicz język!






Tytuł: ANGIELSKI Najważniejsze idiomy Przykładowe zdania Ćwiczenia Testy
Wydawnictwo: EDGARD
Ilość stron: 208



Czy uczycie się języków obcych? Jestem pewna że większość z was odpowiedziałaby twierdząco. A w jaki sposób to robicie? Tylko w szkole? W takim razie może chcielibyście szkolić swój język także w domu? To takie proste! Wystarczy nabyć jeden z podręczników, i gotowe.
Jednak dzisiaj nie mam dla was podręcznika z gramatyką, ani słówkami. Dziś skupimy się na angielskich idiomach, ich praktycznemu zastosowaniu, oraz co najważniejsze - ćwiczeniu ich. Jak? Zaraz się przekonacie!

Powiedzmy sobie najpierw, czym są idiomy? Cóż, to wyrazy, lub co częściej - wyrażenia, które rozumiane w sposób dosłowny nie mają żadnego sensu, specyficzne dla danego języka. Tłumacząc np. z angielskiego na polski, wygląda to tak: np. it rains cats and dogs (dosł. pada kotami i psami) - oznacza leje jak z cebra.
Niestety teraz mam dla was złą wiadomość - na idiomy nie ma innego sposobu, jak tylko nauczyć ich by heart (na pamięć).

A teraz kilka zdań o samej książce, i o tym co zawiera. Mianowicie: w książce znajdziecie spis treści, dzięki któremu dowiadujemy się, iż nauka iść będzie tematycznie. Mam na myśli idiomy podzielone na takie tematy jak edukacja, zdrowie, miłość, praca, życie codzienne... wymieniać by długo, gdyż rozdziałów takowych mamy 30. W każdym z nich napisane są idiomy wraz z ich wyjaśnieniami a także przykładowym użyciem. Dla mnie to duży plus, gdyż wielu z nich nie wiedziałabym jak mam użyć. ;) Następnie mamy ćwiczenia dzięki którym możemy sprawdzić jak wiele nam zostało, a ile z nich musimy jeszcze powtórzyć. I tak ogólnie, gdy przerobimy książkę bardzo uważnie, w głowie zostanie nam ponad 800 idiomów na każdą okazję :)
Na końcu książki możemy za to znaleźć testy, a zaraz po nich klucze z odpowiedziami. Więc... wszystko pod kontrolą, nie pomylisz się!

Właśnie naszła mnie myśl, że książka ta byłaby świetnym połączeniem z fiszkami na których są idiomy. Gdyby tak najpierw przerobić książkę, a potem fiszki? Wydaje mi się to świetnym pomysłem! :)

Co po zapoznaniu książki mogę powiedzieć o sobie używając idiomów? Hmm... I'm a bookworm, and you're too! 




Za możliwość stałego doskonalenia swoich umiejętności językowych serdecznie dziękuję wydawnictwu EDGARD!




czwartek, 7 czerwca 2012




Ja Ci pokażę!





Tytuł: Księżyc i wampirzyca #2
Autor: J.R. Rain
Wydawnictwo: G+J
Ilość stron: 350


Czy pamiętacie Lunę? To bohaterka poprzedniej części cyklu o detektywie, wampirzycy, matce i żonie w jednym. W książce Księżyc i wampirzyca spotykamy się z nią ponownie. Ostatnimi czasy straciła wszystko co kochała. Poddała się. Tym razem tak nie będzie. Luna, walcz o swoje.
Samantha jest detektywem, bardzo skutecznym, i - bardzo niebezpiecznym. Gdy zgłasza się do niej kobieta, której eks-mąż za wszelką cenę chce ją zabić, nie waha się ani chwili - podejmuje się zlecenie. Wytropienie największego bosa przestępczości z okolicy? A jakże. Tyle tylko, że w tym samym czasie pani detektyw musi walczyć również o swoje dzieci, dom, o siebie. I wcale nie jest łatwo. Jak potoczą się jej losy? No cóż, przekonajmy się...

"Lot. Wolność. Życie jest piękne."

Niewiele czasu minęło, odkąd ostatni raz czytałam o Lunie. Dlatego też nie zapomniałam o czym jest, ani jakie uczucia towarzyszyły mi przy tej lekturze. Wtedy - o ile dobrze pamiętam, twierdziłam iż wampiryzm tej książki nie jest wcale jej główną cechą. Czy teraz też tak sądzę? Nie wiem, bo nasza bohaterka się zmieniła. W pierwszej części Luna - czy Samantha jak kto woli, próbowała akceptować siebie. Z marnym skutkiem. W tej części - wiedziała że musi się zaakceptować jako wampira, albo straci wszystko to, co ma. I tutaj, w tym aspekcie, ta powieść przypomina zwykłą, bez żadnej paranormalności opowieść o kobiecie w średnim wieku, borykającej się z wieloma problemami, matką - która za wszelką cenę pragnie odzyskać swoje dzieci. Wiele ma w sobie obyczajowości, problematyki współczesnych, rozwiedzionych kobiet. I pod tym względem ta powieść jest wartościowa. Jest tu przesłanie, ażeby nigdy się nie poddawać, zawsze walczyć o swoje. Do upadłego. Myślę, że Księżyc i wampirzyca pokazuje, jak można się zmotywować, jak trzeba walczyć, jak zdobywać. To książka nie tylko o wampirzycy, nie tylko detektywie, ale też o kobiecie. 


Uważam że niektórych z was, może zaciekawić również wątek detektywistyczny. Nie jest on jakoś bardzo rozbudowany, ale na pewno go nie brakuje. W końcu naszą bohaterką jest detektyw, więc coś o tym musi być. Jest jej to główne zajęcie - oczywiście wykluczając ratowanie swojego życia, i zabawianie się z pewnym wilkołakiem. Co po za tym? Jej metody detektywistyczne nie są specjalnie wyszukane, wręcz przeciwnie. Korzysta ze swoich kontaktów, włącza w to znajomych. Wykorzystuje też jednak swoje paranormalne zdolności. Prowadzi równolegle dwie sprawy, więc w książce czasem stykamy się z tą, czasem, z drugą. Ogólnie z bohaterki jest na pewno dobry detektyw, szkoda tylko że słabo jest to przedstawione. 



Nie jestem pewna, o czym jeszcze chcielibyście przeczytać. Bo tak w zasadzie, to by było na tyle. Nie ma wiele do opowiadania: książka na pewno nie jest stratą czasu, ale bardzo was też nie wciągnie. Choć muszę powiedzieć że jest idealna na wolny wieczór - mi czytanie jej zajęło około 2-3 godzin. Myślę że to dzięki dość prostemu, niezbyt wyszukanemu, i co najważniejsze - zrozumiałemu dla czytelnika stylu autorki. Miło spędziłam czas z tą książką, wniosła trochę do mojego życia, i mam nadzieję że o niej nie zapomnę. 
Komu mogę ją polecić? Wszystkim, którzy lubią obyczajowość z nutką czegoś nowego, w tym przypadku - wampiryzmu. :)

"I wtedy zobaczyłam go po raz pierwszy. Zachłysnęłam się powietrzem i zamarłam, zakrywając dłońmi usta. Kieł uśmiechnął się do mnie szeroko. - Witaj, Luna."
7.5/10


Za możliwość spędzenia miłego wieczoru z wartościową książką, serdecznie dziękuję wydawnictwu G+J!





1. Luna
2. Księżyc i wampirzyca
3. Amerykański wampir (wrzesień 2012)
4. Moon child
5. Vampire down
6. Vampire games

poniedziałek, 4 czerwca 2012

"Hyperversum" Cecilia Randall



Messieurs, Dieu vous garde*




Tytuł: Hyperversum
Autor: Cecilia Randall
Wydawnictwo: Esprit
Ilość stron: 749



Wyobraź sobie, że właśnie grasz w grę komputerową RPG, która dotyczy średniowiecza. Wybierasz postać, ubiór... Ok, parametry załadowane, lądujesz w średniowieczu. A co byś zrobił, gdybyś nagle poczuł, że przynależysz do tego świata? Że odczuwasz go całym sobą? Jak byś postąpił?
Nasi bohaterowie postępują tak, jak i ty byś najprawdopodobniej się zachował: panika. W końcu znajdują się w XIII wiecznej Francji! Nie ma stąd wyjścia; na próżno szukają go od samego momentu dotarcia. Poprzez morski sztorm gubią się, i nie wszyscy lądują w tym samym miejscu. Jak poradzą sobie osamotnieni, niektórzy bez znajomości języka, nie wiedząc co się dzieje, amerykańscy nastolatkowie? No cóż, sami się przekonajcie!

" - Po kilku godzinach odpoczynku zejdę do kaplicy, pójdę do spowiedzi i spędzę noc na modlitwie. To tak zwane nocne czuwanie. 
- Do spowiedzi, tak? Dobrze że nie jesteś protestantem."


Piszę tą recenzję dokładnie po zakończeniu czytania. Miało mi się zejść krócej, miałam jej nie dokończyć - bo przecież szkoła czeka, miałam przeczytać jeden rozdział. A wpadłam jak śliwka w kompot, i muszę przyznać nie żałuję. 
Jeszcze wczoraj, na którymś blogu gdzie ukazała się recenzja Hyperversum, napisałam w komentarzu, że moja ocena będzie nieco niższa, bowiem przeszkadzały mi trochę dziwnie skonstruowane dialogi. A teraz: przepraszam za zamieszanie, żadnego obniżania wielkiego nie będzie - pół punktu, więcej nie dam rady. A czemu?
A no temu, że jestem wręcz zachwycona! Choć początek nie jest nie wiadomo jak wciągający, to zakończenie rekompensuje wszystko! Dosłownie. Do jakiś stu stron przed końcem, książka średnio mi się podobała, nie ukrywam. Podejrzewałam też, że autorka napisała banalne zakończenie, a ja jak zwykle Bóg wie (albo i nie) czego się spodziewam. A tu proszę bardzo! Zakończenie wycisnęło ze mnie łzy - no nie wiem, może miękka jestem, ale wierzcie mi, po tych siedmiuset stronach spędzonych z bohaterami, po tych godzinach nad tą książką - wprost nie mogłam uwierzyć, że tak to się skończyło, w taki sposób. Ale To było nie na samym końcu, ciupkę wcześniej. Dalej... Dosłownie ostatnia, czy przedostatnia strona to kolejny zwrot akcji, dzięki której znowu rozdziawiłam usta z wrażenia. I? I chcę więcej! Nie jestem pewna, ale chyba gdzieś widziałam, że będzie druga część Hyperversum? 

Jak wyżej wspomniałam, przeszkadzały mi trochę dialogi. A dokładnie rzecz ujmując, to chodziło mi o takie... Dziwne zwracanie się do siebie, trochę nie młodzieżowe - no dobra, bohaterowie mają ponad 20 lat, ale tylko trochę, co czyni ich nadal młodymi duszami. Jednak potem przekonałam się, że taki zabieg był konieczny - bo cała książka była tak stylizowana, nie tylko chwile w Ameryce, w XXI wieku, ale także te spędzone przez bohaterów w XIII wiecznej Francji. Jeśli jednak czytając, nadal przeszkadzałyby wam, a wy bylibyście już w końcówce, nie przejmujcie się: wir akcji w który wpadamy czytając opis z wojny, czy ostatnie ważne momenty - czyli jakieś sto stron przed końcem jak mówiłam, zupełnie wybije wam to z głowy. Tak to bowiem jest: gdy czytamy coś szybko, gdy to pochłaniamy, nie zwracamy uwagi na drobiazgi - czyli plus dla naszej podświadomości. :) 

Ważnym elementem są bohaterowie: to amerykańscy, młodzi ludzie, ale nie tacy jak znamy z serialów - piją, palą, i Bóg wie co tam jeszcze robią, absolutnie. Dodatkowo w ich ojczystym kraju, czytając zagościmy na krótko, gdyż XIII wiecznej Francji bardzo się spieszy na przyjęcie gości :) Tak jak już mówiłam - są ułożeni, idealnie wpasowują się w sytuację - choć nie wszyscy, ale są i tacy, którym aż za bardzo przypasuje tamten świat... 

Nie dłużąc: książka godna polecenia. Zdecydowanie. Nadaje się dla młodzieży, jak i nieco starszych czytelników. Myślę że byłaby idealnym prezentem, jeśli ktoś chciałby takim cudem kogoś obdarować. No i przede wszystkim, wnosi coś do naszego życia - choć jedna, godna miana bestsellera i tytułu must read, must have książka. 


" (...)- przez chwilę nie odzywał się, wpatrując w przyjaciela, po czym rzucił w panice: - Ian?
- Tak?
- Co my tu robimy? 
 Ian odetchnął głęboko pod hełmem. - Naszą odwagą budujemy dobre imię Stanów Zjednoczonych Ameryki. 
Daniel spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Żartujesz.
- Tak.
- Tak mi się wydawało. "
9.5/10

Za możliwość uczestniczenia w tak wspaniałej, entuzjastycznie przeżytej przygodzie, serdecznie dziękuję wydawnictwu Esprit!!!



* " Panowie, niech Bóg was chroni. "

piątek, 1 czerwca 2012

Podsumowanie miesiąca

Hej!

Dzisiaj znowu nie mam dla was recenzji, ale za to mogę zdradzić: Hyperversum coraz bardziej wciąga! Jestem nią mile zaskoczona :)
Ale nie przedłużając, przejdźmy do podsumowania miesiąca.

Ilość książek przeczytanych w maju - 7 :(
Ilość przeczytanych stron - 2709
Najlepsze książka przeczytana w maju - Wampiry z Morganville - księga trzecia i czwarta, oraz Zabójcze Marzenia
Najgorsza książka przeczytana w maju - z radością mogę powiedzieć że takowej nie ma :)


To by było tyle, jeśli chodzi o podsumowanie. Nie jestem z niego zbyt zadowolona, chociaż biorąc pod uwagę najróżniejsze czynniki które wpłynęły na wynik - wybaczę sobie, i postaram się w czerwcu, chociaż nie obiecuję nic, a w duchu to nawet myślę że niestety będzie gorzej. :(

Muszę was jeszcze chwilę ponudzić, ale... Znajdują się wśród nas miłośnicy kotów? Tak? Bo ja nim nie byłam aż do czwartku... Przybłąkała się mała, czarna, na oko około miesięczna kotka. Miał to być kot nie kotka, dlatego nazwałam go Tasak :D A że się okazało że to jednak ona... To i tak została Tasakiem :P 

Umiliła mi ten dzień, jakże nie miły, bo właśnie gdy napisałam wam tutaj, na blogu, że nie mam czasu na nic, i muszę chodzić do tej głupiej szkoły... Skręciłam sobie kostkę, na trampolinie :33 Niech żyje zgrabność! 


Prawda że Tasak jest słodka? Nawet zaprzyjaźniła się z moimi dwoma owczarkami ! :)
Wczoraj caaaała była przez nie obśliniona :D