środa, 30 maja 2012

Wszystko i nic, czyli ogólny brak czasu

Hej mili!
Dzisiaj niestety bez żadnej recenzji, a wszystko spowodowane brakiem czasu na czytanie. Aktualnie pochłaniam Hyperversum, ale jest grube, więc trochę czasu mi zajmie przeczytanie. Poza tym, w kolejce czeka jeszcze druga część powieści o Merlinie, no i druga część Luny. Znajdzie się też coś od Studia Astropsychologii, chyba Oszukać Przeznaczenie. Ale kurczę, nie o tym dziś miało być.
Jak wiecie, sezony serialowe się już pokończyły, albo właśnie kończą. W związku z tym ( mimo braku czasu!) cierpię na nudę serialowo - filmową ( a raczej cierpiałam). Właśnie dlatego zaczęłam przeglądać stronę iitv.info gdzie oglądam swoje seriale (Prywatna Praktyka, Chirurdzy, NCIS, PLL, Skins) i natrafiłam na The Secret Circle. Zaczęłam szperać, i okazało się, że to serial na podstawie książki pani Smith, i to chyba pod tym samym tytułem. A o czym jest? Przeczytajmy:

Cassie Blake była normalną nastolatką, dopóki jej mama Amelia nie zginęła w pożarze. Osierocona przeprowadza się do babci Jane , do pięknego malowniczego miasteczka Chance Harbor w stanie Waszyngton. Miasto zdaje wiedzieć więcej o niej niż wie ona sama o sobie. Nowa szkoła, nowi znajomi, którzy skrywają pewien sekret... który także niebawem pozna Cassie. 


No cóż, nie mówi nam to dużo - ale i ja wiele wam nie zdradzę. Powiem tylko: świetny, pełny magii, miłości, sekretów... Porażający. I jeśli ktoś lubi dreszczyk emocji, nie zawiedzie się - dwa razy odskakiwałam od komputera, przerażona rozgrywającą się akcją :P

Jako że nie mogę zorganizować żadnych filmowych śród, piątków, niedziel czy sobót, z racji takiej że nie oglądam TV, mam nadzieję że chociaż to moje odkrycie umili wam popołudnia :)
A może ktoś z was zna już ten serial, albo czytał książkę? Jakie wspomnienia?

Ah, muszę poruszyć jeszcze jeden temat: nauka & szkoła. Czy u was też jest tak beznadziejnie?
Nauczyciele się chyba uwzięli - serio, trzecia klasa gimnazjum, a Ci zamiast podwyższać, to obniżają! Boję się że pasek mi na świadectwie nie wyjdzie :( A miało być tak pięknie.

Ołkeeej, nie zanudzam już was - miłego dnia!
*.*

niedziela, 27 maja 2012

"Świadomy sen czyli jak podświadomość kształtuje Twoje życie", Karol Leopold Cetlin





A może by tak sobie polatać... W śnie?!



Tytuł: Świadomy sen, czyli jak podświadomość kształtuje Twoje życie
Autor: Karol Leopold Cetlin
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Ilość stron:168




Czy wiesz co to jest sen? Oczywiście! Czy śnisz? Nie zawsze... Nie, nie. To nie możliwe - nie możesz nie śnić. Każdy śni. Tylko nie każdy pamięta swoje sny. Czemu? Ano temu, że nie jest to nam do niczego potrzebne. Podświadomie zapamiętujemy tylko to co jest nam potrzebne, użyteczne. Ale teraz kiedy idziesz spać, spróbuj sobie wbić do głowy, że gdy rano się obudzisz będziesz pamiętał swój sen. Nie możliwe? A jednak! I tak, małymi kroczkami zacznij śnić świadomie!

Nie jestem pewna, czy świadome sny są wam znane. Mi jak najbardziej, dlatego też zainteresowałam się tą książką, i zapragnęłam ją mieć gdy tylko ją zobaczyłam. Dlaczego? Hmmm, dlatego że dzięki świadomym snom, możesz spożytkować swój sen o wiele lepiej. Zawsze chciałeś latać? No to lataj. Marzyłeś o wycieczce do Stanów? No to je odwiedź. Pragnąłeś uczyć się w Hogwarcie? Czemu nie! Dzięki świadomym snom, wszystko jest możliwe, na prawdę.
A jak to działa? Jak mówi nam już sama nazwa, śnimy świadomie. Czyli z polskiego na nasze, odzyskujemy świadomość we śnie. Bowiem do tej pory, śniliśmy nieświadomie. Nie umieliśmy kontrolować snów - teraz robimy to bez problemów.

Świadomy sen przydarzył mi się tylko raz w życiu. Inni mają je często - jedni dzięki pomocy innych i samozaparciu, drudzy całkowicie spontanicznie. Najczęściej takie ' spontany' zdarzają nam się w wieku nastoletnim, ale nie tylko. Co ja robiłam w świadomym śnie? Niewiele. Tak się ucieszyłam, że zaczęłam skakać. Eeee, skakałam na chmury dokładnie rzecz biorąc, i omijałam samoloty. Wiem, brzmi beznadziejnie. A jak już do mnie dotarło - to tak się ucieszyłam, że z przejęcia się obudziłam. A ostrzegali mnie, żeby się tak nie ekscytować bo grozi obudzeniem, no. Ale teraz jestem mądrzejsza - zapominam już o tym spontanicznym moim świadomym śnie, skupiam się na tym, żeby mieć je często. Pomaga mi w tym ta książka. Jest świetna - w internecie możecie znaleźć wiele informacji na temat świadomych snów, technik dzięki którym je otrzymacie... Wiem, bo już to przechodziłam. Jeśli chcecie oczywiście możecie z nich korzystać, jednak ja polecam wam ten poradnik. Zawarte są w nim wszystkie metody, które znam z internetu, a nawet więcej. Napisane jest jak można łączyć metody, znajdować tę odpowiednią dla siebie... Czyli jak to w poradniku.
Nie ma tam żadnych zbędnych informacji, a wszystko jest ciekawie wytłumaczone.

Podsumowując: poradnik ten jest świetną tego typu publikacją. Nawet jeśli nie uda wam się dzięki niemu uzyskać świadomego snu, wiele możecie się dzięki niemu dowiedzieć, np. na temat podświadomości, i tego że nie zauważa ona słowa ' nie'. Więc jeśli chcecie wmówić sobie ' Nie będę dostawała złych ocen w szkole', nasza podświadomość zrozumie to zupełnie na opak.  -> ' będę, dostawać, złe oceny, szkoła' :) Ciekawe, prawda? :)

No to teraz... Łapka w górę, kto już śni świadomie? :D


Za możliwość wpływania na swoją podświadomość serdecznie dziękuję wydawnictwu Studio Astropsychologii

wtorek, 22 maja 2012

"Wampiry z Morganville. Księga czwarta: Rozwiane cienie. Pocałunek Śmierci", Rachel Caine





Chyba Cię jednak ukąszę


Tytuł: Wampiry z Morganville. Księga czwarta: Rozwiane cienie. Pocałunek śmierci
Autor: Rachel Caine ♥
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 514

Morganville. Miasteczko gdzieś w Teksasie. Przyjedź. Poznaj tajemnicę miasta. I nigdy... nie wyjedź. Brzmi nieco surrealistycznie, ale tak jest. Raczej na pewno nie dostaniesz przepustki. Gdy życie w Morganville wraca do normy, gdy już tak blisko mu do normalności, jeżeli o takowej można mówić w mieście wampirów,  oczywiście spokój zostaje zburzony. W mieście pojawiają się nowe wampiry - niosą śmierć. A Claire, już siedemnastolatka, jak zwykle jest w to wplątana. Nie tylko ona - na szczęście ma przyjaciół u boku.

„Morley się zaśmiał: - Próbujesz ze mnie zrobić Amelie. - Boże uchowaj! W kiecce wyglądałbyś fatalnie...”


Tak sobie myślę, że pewnie większość z was już wie, że to jedna z moich ulubionych serii. Nawet to, że to kolejna część, a nazwisko pani Caine jest obdarzone przeze mnie serduszkiem, to wielki zaszczyt, ba! Po tym poście na pewno powinna być z siebie dumna. :P 
Ale wracając do sprawy... Kolejna część, znowu świetna. Niesamowita, pociągająca i wciągająca. Mroczna, tajemnicza, uwodzicielska. Wow!, chciało by się mówić po każdej przeczytanej części. Tak więc to czynię, a co. Trzeba mieć łeb żeby coś takiego napisać, przyznaję! 

Pragnę też zauważyć, że Rachel Caine ma zupełnie inny styl pisania, niż większość znanych mi pisarzy. Nie ma u niej czegoś takiego jak wolna chwila, a potem punkt kulminacyjny. U niej dzieje się ciągle coś, a to wpływa na to, iż nie jesteśmy tak bardzo zaskoczeni. Może niektórym to przeszkadzać - ja osobiście lubię stałą akcję,  a czasem potrzebne jest coś innego. Zawsze gdy wydaje mi się że już z bohaterami wszystko OK., i mogę na chwilę zamknąć książkę i się pouczyć, dowiaduję się że jednak nie. Efektem jest czytanie po kilkadziesiąt stron dziennie, aż wreszcie przemówią mi do głowy te antagonistyczne zależności międzygatunkowe, których wreszcie czas się nauczyć. :D 
Ale tak na serio - niesamowicie wciąga. Jak każda książka pani Caine, nie tylko z tej serii. 

A co nowego u naszych bohaterów? Ano trochę się pozmieniało. Michael... zmienia się. Niewątpliwie. Czy na lepsze? Trudno powiedzieć, ale obserwując reakcje Eve, to niekoniecznie zawsze. A co z nią samą... Nadal jest śliczną, malutką i bezbronną gotką. Shane i Claire? Nadal razem, łiii! :D Czego chcieć więcej? Love and Peace! :D

Dobra, wiem że piszę jak skończona idiotka zadurzona w... książce? Ale co ja poradzę, no. Takie życie :D

"- Claire - odezwał się Oliver. Spojrzała na niego czujnie, zastanawiając się, czy wystarczy jej sił, aby znów naciągnąć cięciwę łuku. (...) - Jaka szkoda że nie jesteś wampirem."
9,5/10

1. Wampiry z Morganville. Księga pierwsza: Przeklęty dom. Bal umarłych dziewczyn - recenzja
2. Wampiry z Morganville. Księga druga: Nocna Aleja. Maskarada Szaleńców - recenzja
3. Wampiry z Morganville. Księga trzecia: Pan Ciemności. Godzina Łowów - recenzja

czwartek, 17 maja 2012

"Igrzyska Śmierci", Suzanne Collins





Dziewczyna ognia


Tytuł: Igrzyska Śmierci
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 350



Państwo Panem. Dwanaście Dystryktów. Jego władcy, organizatorzy Igrzysk Śmierci, zwane także Głodowymi. I Katniss, nasza główna bohaterka. Czy uda jej się ocalić siebie i tych których kocha? Czy będzie musiała stawić czoła niebezpieczeństwu? Czy będzie musiała... zabijać?

Tak naprawdę, to wcale nie zamierzałam pisać recenzji Igrzysk. Serio. Zaraz po zakupie stwierdziłam, że każdy już chyba ma dość czytania kolejnej zachwalającej recenzji. Teraz tak nie myślę - widocznie wcześniej wściekałam się, że wszyscy je czytali, a ja nie. To niezwykle irytujące. Aktualnie jednak z chęcią porównuję swoją opinię na temat tej książki do tych waszych. Już rozumiem...

„Niszczenie jest znacznie łatwiejsze od tworzenia”

Przyznaję szczerze, że do Igrzysk podchodziłam z dystansem. Ok, wszyscy chwalą, nie może być zła, ale z drugiej strony, może to tak jak z innymi tego typu, sławnymi książkami? W głębi jednak wiedziałam, że się na niej nie zawiodę. Ale niestety muszę przyznać że się rozczarowałam. Nie chciałam tego. Podczas czytania, myślałam sobie, komu ją pożyczę, zachwalając i zaklinając się na wszystkich Świętych. Z jakim entuzjazmem będę o niej opowiadała, a w dodatku wymyśliłam sobie nawet kawałek recenzji. Tak mi utkwił w pamięci, że mimo iż minęły 3 dni, ja nadal pamiętam. Brr.
Wymagałam od niej zbyt dużo, jak mi się wydaje. Wcale jej nie krytykuję - przeciwnie, podobała mi się. Nie chcę tu zgrywać żadnej buntowniczki, jednak dziwię się, bo myślałam że jest w niej coś niezwykłego. Coś tajemniczego. Niespotykanego. W końcu to trzecia, zaraz po Harrym Potterze i Zmierzchu seria, która odniosła tak wielki sukces. Tymczasem... jakoś tego nie ma. Niczego specjalnego. Jest ciekawa, ma wiele zwrotów akcji, wciągające momenty, ciekawych bohaterów. Niestety, na tym chyba koniec. Oceniam ją dość wysoko, bo nie był to stracony czas. Jednak niewiele jest w niej fascynującego.
A najbardziej wkurzyła mnie "miłość" bohaterów. Taka, dziwna, nijaka, nikt nie wie czy udawana. Ehh, nie jestem przekonana. A poza tym, to było nieco przewidywalne. Przykro mi.

Oczywiście mimo tego że się zawiodłam, książka posiada również wiele dobrych aspektów. Między innymi styl autorki: łatwy w odbiorze, lekki, kojący. Nic w nim wyszukanego, i chyba właśnie o to chodziło. W końcu całą historię opowiada nam nastolatka, więc czego się spodziewać? :)
Również ciekawą rzeczą, jest sposób wykreowania głównych bohaterów. Owszem, Katniss to typowa bohaterka, jest silna, ale gdzieś w głębi wrażliwa. Utożsamiam się z nią. Nurtuje mnie jednak Peeta. Jest dla mnie zagadką, i o ile czyny Katniss odgadywałam z wyprzedzeniem, o tyle Peeta zawsze robił coś innego niż to, czego się spodziewałam.

Znowu jednak nawiążę do fabuły, gdyż nie daje mi spokoju. Oprócz tego że była lekko przewidywalna, mam jeszcze jedno zastrzeżenie: zakończenie. Taak, jest naprawdę dziwne. Niestety nie wydarzyło się tam nic spektakularnego, a szkoda. Nie wiem, do końca co sądzić o całej serii. Wiem jedno: na pewno przeczytam, w końcu zakupiłam wszystkie trzy części. Mam pewien niedosyt, w związku z tym mam nadzieję, że następna część będzie lepsza. Szczerze, to mam nadzieję że będzie wyśmienita. 


"Siedemdziesiąte Czwarte Głodowe Igrzyska uważam za otwarte, Cato. Teraz powalczymy na serio."
8.5/10


Błagam, powiedzcie mi że następne są lepsze! :)

środa, 16 maja 2012

Stosikowo :) #4

Hej!
Dzisiaj wpadam tylko na chwilę, podpatrzeć co macie na blogach ciekawego, pokomentować, no i oczywiście skrobnąć coś u siebie. W sumie, to raczej poklikać, i powstawiać zdjęcia, bo do pisania dużo nie ma, ale co tam :)
Mianowicie, dzisiaj do zaprezentowania mam stosik. Nie byle jaki, bo w końcu same w nim perełki, przynajmniej dla mnie. Oto i on:

Od dołu: 
* Wampiry z Morganville Księga trzecia: Pan ciemności. Godzina Łowów - z biblioteki, przeczytane, recenzja ♥
* Wampiry z Morganville Księga czwarta: Rozwiane Cienie. Pocałunek Śmierci - z biblioteki, czeka na swoją kolej ♥
* Faza czwarta: Plaga(GONE) - z biblioteki, czeka na swoją kolej
* Oszukując przeznaczenie - recenzyjna od Studia Astropsychologii
* Świadomy sen... - j.w, strasznie się cieszę że ją mam, jako że od dawna marzę o świadomym śnie :) 
No i oczywiście trzy perełki, zakup własny, których przedstawiać nikomu nie muszę, za to cyknęłam im jeszcze jedno photo, a niech się cieszą :D 


Jestem w trakcie czytania Igrzysk Śmierci, także niedługo recenzja - na razie mnie nie wciągnęła, chociaż nie mogę powiedzieć że mnie nie ciekawi :) 

Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy je czytali, chociaż do tej pory miałam wrażenie że jednak wszyscy...oprócz mnie, rzecz jasna :) 

Teraz już zmykam, nauka czeka. ( I kawa, przez to wszystko chyba wystygła :o )
Pozdrawiam! :)

wtorek, 15 maja 2012

"Wampiry z Morganville. Księga trzecia: Pan Ciemności. Godzina Łowów", Rachel Caine




Miasto płonie

Tytuł: Wampiry z Morganville. Księga trzecia: Pan Ciemności. Godzina Łowów
Autor: Rachel Caine ♥
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 467



Nowy przybysz próbuje zapanować nad miastem. Ma dość siły i odwagi, aby to zrobić. Lubi krew; lubi rzeź; lubi strach. Ludzki strach. Tymczasem siedemnastoletnia Claire stara się za wszelką cenę stać po stronie dobra. O ile wampiry mogą dzielić się na te dobre i złe, oczywiście. Jednak teraz wydaje się to zupełnie możliwe - ci krwiopijcy, którzy przybyli z panem Bishopem, nieumarłym wampirem, oraz ojcem obecnej władczyni Morganville, są brutalni. Bezczelni. To właśnie ich, Claire wraz z przyjaciółmi, zarówno całkiem śmiertelnymi jak i nie, próbuje powstrzymać przed zagładą miasta. Czy wampiry ocalą swe życie, oraz czy drużyna Amelie zwycięży, możecie przeczytać w zdecydowanie świetnym, trzecim już tomie...

Ekhm. Czy tylko ja nie mogę patrzeć na tę obrzydliwą, naćpaną nastolatkę na okładce? Czy może to złudzenie optyczne lub potrzebuję soczewek? Psia krew, nie wydaje mi się. Uhhh, cała seria przedstawia odurzoną nastolatkę. Zdecydowanie ktoś w wydawnictwie odwalił kawał byle jakiej roboty. 

"- Gdzie się uczyłaś, jak zachowują się wampiry? - spytała Claire wściekła, że tak bardzo się boi, bo nienawidziła tego uczucia. - Z filmów? Bo jesteś jedną wielką chodzącą podróbką. I wiesz co? Nie robi to na mnie wrażenia."

No ale, pomijając szczegóły. Gdybym miała określić ją zaledwie kilkoma słowami: świetna, zaskakująca, pełna emocji; ta, która znalazła sobie miejsce pośród moich ulubionych książek ♥ 
Pani Rachel Caine, wcale mnie niczym nie zaskoczyła. To znaczy, oczywiście tylko fabułą(czy może aż?). Jak to u niej bywa, książka jest przepełniona zwrotami akcji, niespodziewanymi i zaskakującymi sytuacjami... Szczerze mówiąc, to czasem wręcz oczom nie wierzę, że można napisać coś tak niezwykłego, a zarazem prostego. Że można zestawiać ze sobą takie rzeczy i sprawy, o których połączeniu nigdy bym nie pomyślała. Że można w taki sposób przedstawiać ludzkie relacje, ażeby były tak niesamowicie realne... Mam nadzieję że rozumiecie mój zachwyt? Zdecydowanie jest uzasadniony. 

To co mi się najbardziej podoba (choć wiem że bez poszczególnych elementów tego cuda by nie było), to jak zwykle postacie. Nie umiarkuję zachwytu nad nimi chyba nigdy, no niestety... ;) Claire, główna bohaterka. Niezwykle bystra, mądra, choć czasem głupiutka. Wcale nie jest pewna siebie, czego zdecydowanie może pozazdrościć Monice (taaak, tej znienawidzonej Monice). Odważna, a z drugiej strony płochliwa. Silna, ale jednak krucha. I jej Shane(♥), ehhm. Przystojny, trochę kapryśny i nieco sarkastyczny, taki ciepły, i pachnący... Eve - mała gotka. Niziutka, wielka duchem. Ciepła a jednak ociekająca wręcz sarkazmem. Nieco przemądrzała, i za to ją lubię. No i Michael. Dostojny. Poważny i żartobliwy; odpowiedzialny. Zdecydowanie spodobałby się naszym rodzicom, dziewczęta. :)

Myślę że to już wszystko co chcielibyście przeczytać, jako że bardziej już się nachwalić nie da chyba? :D
Polecam ją wam wszystkich bez wyjątku. Jeśli jeszcze nie zaczęliście swojej przygody z wampirami, to myślę że od niej powinniście zaczynać :)

"-Cały trzęsę się w moich klapkach." 
9,5/10

Poprzednie części: 
* Wampiry z Morganville księga pierwsza: Przeklęty dom. Bal umarłych dziewczyn - recenzja
* Wampiry z Morganville księga druga: Nocna aleja. Maskarada szaleńców - recenzja

sobota, 12 maja 2012

"Zabójcze marzenia", Sophie Hannah




Świat zwariował? Ja zwariowałam?



Tytuł: Zabójcze marzenia
Autor: Sophie Hannah
Wydawnictwo: G+J
Ilość stron: 415


Pewnej nocy, Connie Bowskill zapragnęła obejrzeć domy na stronie internetowej jednej z agencji nieruchomości. Nic w tym dziwnego, zważywszy na to, że niektórzy są nocnymi markami. Jednak ona do nich nie należy - miała swoje powody. Gdy włącza wirtualne zwiedzanie, a ekran wiruje w około, jej oczom ukazuje się okropny widok: kobieta w kałuży krwi, w salonie, o którym Connie tak marzyła, tak go pragnęła... Spanikowana, nie wiedząc co ma robić, woła swojego męża. Lecz ten, obudzony i totalnie zły, nie widzi na ekranie nic szczególnego, oprócz naprawdę uroczego, beżowego i nieskazitelnie czystego dywanu, na którym to owa zakrwawiona kobieta miałaby leżeć. Lecz Connie nie poddaje się; zgłasza na policję owe zajście. Jednak ta, mimo że podjęła odpowiednie kroki, nie ma żadnych dowodów na słuszność słów Connie. Jedynie wyjątkowo uparty policjant, i pewna kobieta, może uratować ją od obłędu. A wierzcie - ta sprawa nim jest.

"- Jeżeli coś się wydarzyło, to można spojrzeć wstecz i powiedzieć, ze musiało się wydarzyć. Bo się wydarzyło. Potem nie ma już żadnej innej opcji do wyboru."

Z Sophie Hannah nigdy nie miałam styczności. Jednak jak informuje nas tekst na tylnej okładce, jest to ceniona i utalentowana pisarka, której thrillery psychologiczne z entuzjazmem zostały przyjęte na całym świecie. Właśnie to, skłoniło mnie do pewnych rozważań, nad naturą książek. Jeszcze przed przeczytaniem owej pozycji, zastanawiałam się, czy osoby przypisujące książki do danych gatunków, w ogóle się na tym znają. Bowiem spotkałam się już z licznymi opisami, jakoby dana książka miała być gatunku np. urban fantasy, a tak naprawdę wcale nie była. Nie wiem nawet czemu, ale w związku z tym założyłam, że raczej ta książka thrillerem psychologicznym nie będzie. Nie mam pojęcia co mnie do tego skłoniło, ale na szczęście teraz już wiem, jak bardzo się myliłam. 


Chciałabym też wszystkim wyjawić, że wcale nie jestem miłośniczką tego typu lektur. Absolutnie mogę się przyznać do tego, choć po tej książce zastanawiam się, czy nie zmieniły mi się aby upodobania. Dlaczego? Ano pewnie dlatego, że pozycja ta jest świetna. Może nie jest to arcydzieło, ale jestem nią mile zaskoczona. W ogóle nie spodziewałam się, że coś takiego może mi się spodobać. I w dodatku myślałam raczej o niej w kategoriach kryminału. Naprawdę nie wiem co mi się poprzestawiało w tej głowie... Wracając jednak do książki: to prawdziwy thriller psychologiczny. Choć na początku może się wam wydawać inaczej, z czasem zmienicie zdanie. Obserwując bohaterów, w opisach możemy dostrzec wiele opisów zachowań. Są to zarówno błahe wzmianki, jak i relacje, które świadczą o głębokich analizach charakterów. Analizujemy je z prawdziwą determinacją, jak na wytrwałych czytelników przystało. Również cała fabuła, przedstawiona jest w naprawdę interesującą historię. Zwykle jesteśmy na bieżąco, choć czasem zdarza nam się cofać gdy główna bohaterka pragnie nam przybliżyć ważne momenty z przeszłości. Niektórych mogą denerwować takie triki, na mnie jednak wielkiego wrażenia nie wywierają. Wiem jakie mają zadanie - opóźnić akcję - także przeczekuję je ze stoickim wręcz spokojem...

"- To niedorzeczne - mamrocze Kitt. - Za chwilę powiesz, że Selina Gane położyła drugi dywan na tym pierwszym, zamordowała kogoś, po czym zdjęła nasiąkniętą krwią wykładzinę, by stwierdzić, że ta pod spodem jakiś cudem pozostała nietknięta."

Oczywiście są jednak rzeczy które nawet mnie irytują. Otóż oprócz wątku Connie, i jej męża Kitta, jest też drugi - czyli cała sprawa z perspektywy innych osób. A może to nawet trzy oddzielne wątki? W każdym razie, zapoznajemy się z życiem również pewnego policjanta. Cały ten wątek od początku wydawał się dziwny, ale nie mnie to oceniać - znaczy się mnie, ale nie na początku książki. Potem akcja z Connie się rozwija, a my nadal czytamy o glinie zaabsorbowanej zachowaniem naszych bohaterów. I tak dalej, aż wreszcie sprawa Connie dobiega końca. Właśnie wtedy policjant odgrywa kluczową dla siebie rolę, choć tak naprawdę kluczowa to ona nie jest. Z głębokim przekonaniem mogę przyznać, że ten wątek został przez autorkę zmasakrowany, niczym ta Bogu ducha winna kobieta, leżąca na ślicznym, beżowym dywanie. Wydaje mi się, że wszystko przez to, iż zabrakło pomiędzy nimi połączenia, i właśnie to dało efekt kurczę ale o czym ja czytam? 

Pragnę jeszcze wspomnieć, że na pewno nie zawiedziecie się na tej książce. Ilość zwrotów akcji jest wręcz imponująca, a w faktach, o ile ktoś czytał nieuważnie, można się pogubić. Serio! Tak więc serdecznie zachęcam was do sięgnięcia po tą lekturę, nie będziecie żałować. Dobra dla każdego, kto ma ochotę na trochę obyczajowości pomieszanej z małym dreszczykiem emocji. ;)

"- Gdy zobaczyłam ją i tę krew, gdy zrozumiałam, na co patrzę, w pierwszej chwili spojrzałam na siebie. Spanikowałam. Przez sekundę wydawało mi się, że widzę swoje własne zdjęcie, więc sprawdziłam, czy aby nie krwawię. Później tego nie rozumiałam."

8,5/10

Za możliwość rozwiązywania tak wspaniałej zagadki, serdecznie dziękuję wydawnictwu G+J




wtorek, 8 maja 2012

"Faza trzecia: Kłamstwa", Michael Grant, zostałam oTAGowana ;)




Umarli jednak żyją




Tytuł: Faza trzecia: Kłamstwa
Autor: Michael Grant
Wydawnictwo: Jaguar
Seria: Gone #3


Można by pomyśleć, że Perdido Beach jest zwykłym miasteczkiem. No jasne, ale wtedy musielibyśmy nie zwracać uwagi na barierę odgradzającą nas od świata - twardą i nieprzebytą, walające się śmieci, brak jedzenia i picia, wychudzone, chore dzieci. Niestety tak się nie da, a życie w ETAP-ie wcale nie jest łatwe. Poza tym, panuje tu coś na kształt wojny pomiędzy odmieńcami, a normalnymi. A raczej między Zilem i jego bandą, a Samem i resztą, która nikomu nie wyrządza krzywdy. Mateczka Mary boryka się z coraz większymi problemami, Sam jest na skraju wykończenia nerwowego, a Astrid traci autorytet. Pośród społeczności rozprzestrzenia się grypa, która dopada nawet najsilniejszych. No i Orsay... Dzieciaki nazywają ją Prorokini, i nie bez powodu. W końcu widzi sny ludzi z poza bariery, przekazując je dzieciakom z Perdido i prorokując... Do świata żywych powracają również Ci, którzy nigdy nie powinni znaleźć się tu ponownie. Czy Sam wraz z Radą poradzą sobie z ciągle nawracającymi problemami? Czy uda się wreszcie ustanowić jakieś prawa? Czy wszystko będzie wreszcie normalne? Cóż, sami się przekonajcie...


„- Prosiłem Go, żeby pozwolił mi umrzeć. Modliłem się do Boga, którego Astrid tak lubi, i powiedziałem: Boże, jeśli istniejesz, zabij mnie. Nie pozwól, bym dalej czuł ten ból.”


Przyznaję na wstępie, że naprawdę źle zrobiłam zabierając się z tą część, bez poprzedniego przypomnienia sobie, o czym poprzednia była. Niestety jednak, czasu nie cofnę i nic nie zmienię. Szkoda tylko, bo nie wiem czy nie oceniam jej zbyt nisko. Jednak trudno, i tak teraz nic nie zdziałam. Tak więc, co mogę powiedzieć o książce? Z pewnością to, że wartkiej akcji nie zabraknie. Zdecydowanie! Tak naprawdę, to w tej części było jej mniej więcej tyle samo co w poprzednich, jednak przy niej odczuwałam pewien nawał (co zapewne jest spowodowane brakiem przypomnienia). Na akcję więc nie ponarzekacie. 


„- Czemu właściwie jestem z tobą? - Bo jestem niewiarygodnie przystojny? - Jesteś umiarkowanie przystojny, prawdę mówiąc - droczyła się. - To może atrakcyjny ze mnie dyktator? - Nie pamiętam, żebym użyła słowa "atrakcyjny". Uśmiechnął się. - Nie musiałaś. Masz to w oczach.”

Miło mi również przyznać, że na bohaterach także się nie zawiodłam. Ich postacie dorastają, rozwijają się, stają się doroślejsi, mądrzejsi. Starają się utworzyć sprawnie działający system, uporządkować życie. Widać, że rozumieją to, co się w okół nich dzieje. Niestety, nie wszyscy. Zil i jego Ekipa Ludzi za wszelką cenę stara się powstrzymać ludzi dążących do ładu; wszczyna bójki, organizuje zasadzi. No, jak Zil.
Nie zapominajmy również o głównym wrogu Sama. Mimo że Caine pomógł w poprzedniej części zabić Drake'a, wcale nie zamierza spoufalać się z bratem. Jego ludziom również brakuje jedzenia i picia, a moja ulubiona postać, Diana, już nie jest taka piękna; z bezsilności jest nawet coraz mniej opryskliwa(;o). 
Oprócz nich wszystkich, pojawiają się także inne, nowe postacie. Okazuje się, że w obszarze ETAP-u, na morzu, znajdują się jeszcze inne wyspy - a na nich młodzież. Dokładnie chodzi tu o prywatną wyspę, należącą do znanych aktorów, i ich adoptowanych dzieci. A jak to bywa, gdy ktoś jest bogaty, musi mieć dużo jedzenia. Jak potoczą się losy jej mieszkańców, sami możecie się przekonać, do czego serdecznie zachęcam :)


Jednak są też minusy - trudno mi powiedzieć jakie, gdyż naprawdę nie wiem. Wydawać by się mogło, że książka ma wszystko: wartką akcję, zwroty, różnorodne postacie, widoczna jest walka dobra ze złem, świetne pióro autora. A mimo to, czegoś mi brakowało. Myślę, że zabrakło 'przyciągania', i właśnie to jest jedynym minusem.

Do sięgnięcia zachęcam wszystkich: przede wszystkim fanów fantastyki, żywej akcji, i dobrej stylizacji językowej ;) 

„Prawdziwy bohater wie,kiedy odejść.”

7.5/10




* * *






Korzystając z okazji, chciałabym również odpowiedzieć na pytania zadane mi przez little.decoy7, jako że niedługo nie będzie kogo oTAGować - wszyscy zapraszani są do zabaw w wielu miejscach :D 


No dobra, oto pytania:
1. Masz rodzeństwo? Jeśli tak, to ile?
Mam, dwie siostry - obydwie starsze.
2. Kolekcjonujesz coś? Co?
Kiedyś kolekcjonowałam anioły. Miałam(tzn. mam) ich kilkadziesiąt, pod różną postacią - wiszące, figurki, porcelanowe, z modeliny, kartonu... Anioły na szczęście, anioły stróże... Moim ulubionym jest anioł z koronki ;) Aktualnie już ich nie zbieram, ale nadal posiadam.
3. Jakie są twoje ulubione zespoły?
Paktofonika, pokahontaz - i wiele innych, hip hopowych.
4. Jakiego gatunku książki najchętniej czytasz?
Najchętniej fantastykę i paranormalne, odrywają mnie od rzeczywistości.
5. Z którym autorem chciałabyś przeprowadzić wywiad?
J.K. Rowling i Rachel Caine :) Moje dwie ulubione autorki fantastyki/paranormalu, oraz Tony'm Halikiem - podróżnik, pisarz.
6. Co zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
Kilkaset książek, tonę czekolady, muzykę, okulary przeciwsłoneczne, kostium kąpielowy i krem z filtrem. A, no i przydałyby się jakiś koc. ;)
7. Na jakim instrumencie najchętniej nauczyłabyś się grać?
Na pianinie, albo trąbce. Nie mam pojęcia jak się gra ta tym drugim, nigdy nie miałam styczności - ale mnie ciągnie ;)
8. Jaki film ostatnio oglądałaś?
Oo kurczę... "Bokser" - zwyczajnie nie mam czasu na oglądanie :)
9. Z jakiego przedmiotu najchętniej się uczysz?
Języka angielskiego i niemieckiego. Poza tym, lubię polski. Ich nauka przychodzi mi najłatwiej ;) Lubię też historię, choć raczej dla przyjemności, a nie z obowiązku.
10. Pamiętasz swą największą wpadkę?
PAMIĘTAM :D Chociaż cały czas mam nadzieję zapomnieć :P Może mi się kiedyś uda? :P (Chyba nie muszę jej przedstawiać?)
11. Ulubiony aktor? 
Nie wiem, nie posiadam, po prostu ich nie znam. Lubię Patricka Dempsey'a z Grey's Anatomy, i Justina Chambers'a, również z tego serialu.


A oto moje pytania:


1. Czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się zachować niegrzecznie(nawet bardzo) wobec starszej od siebie osoby(ale nie bliskiej)?
2. Kto natchnął Cię do czytania? 
3. Czy kiedykolwiek zwątpiłaś w siebie, i czułaś że masz wszystkiego dość - najlepiej odpłynąć/odejść? 
4. Masz tak czasem, że masz wiele rzeczy do zrobienia, i gdy nie wiesz już za co się zabrać zostawiasz wszystko na następny dzień ze słowami "Niech się dzieje co chce, mam dość, świat poczeka"?
5. Miałaś kiedyś ochotę zamknąć, usunąć bloga?
6. Posiadasz jakieś pasje/interesujesz się czymś oprócz czytania?
7. Masz czasem wrażenie że ktoś steruje pechem który Ci się ciągle przytrafia?
8. Lubisz publicznie się udzielać, być w centrum uwagi, czy raczej wolisz swoje zacisze? 
9. Jeśli mogłabyś napisać książkę - dostajesz na to środki, czasu ile tylko chcesz, i wszystko czego zapragniesz - o czym by była?
10. Piosenkarz, aktor, lub jaki ktoś inny którego wielbisz(a on jest bogaty) mówi że może zrobić coś dobrego dla świata, a Ty decydujesz co to. Co byś wybrała?
11. Na kilka minut jesteś władcą świata - twoja decyzja jest niepodważalna, a Ty możesz ustanowić/zmienić co tylko chcesz. Co to będzie?




Do zabawy zapraszam: 
Tristezzę
Wakacyjną
Cassiel
Disincentive
Nevermore


poniedziałek, 7 maja 2012

"Wielka gramatyka języka angielskiego", Edgard




Gramatyka - poznaj język od podszewki




Tytuł: Wielka gramatyka języka angielskiego
Wydawnictwo: Edgard
Ilość stron: 398


Wielka Gramatyka języka angielskiego jak głosi okładka, przygotuje nas do czego tylko zapragniemy: egzaminu gimnazjalnego, matury, FCE, CAE, czy nawet na klasówkę lub zaliczenie. Jest przeznaczona zarówno dla początkujących, jak i z językiem nieco już zaznajomionych. Zdecydowanie mogę stwierdzić, że każdy powinien po nią sięgnąć. Jest to jeden z najlepszych podręczników do gramatyki angielskiej dostępny na rynku, co zdecydowanie mogę potwierdzić, gdyż ja z książką tą się już zapoznałam! :)


Czym jest Wielka gramatyka języka angielskiego? Przede wszystkim, podręcznikiem. Tak, posiada bardzo dobrze wytłumaczone tematy i działy, nic nie jest pominięte. Są to zarówno czasy gramatyczne jak Present Perfect, strona bierna, konstrukcje typu used to, stopniowanie przymiotników, zaimki, mowa zależna, zdania przydawkowe, tryby warunkowe... Czyli wszystko, czego dusza i umysł zapragną. Na końcu znajdziemy nawet tabelę czasowników nieregularnych, które są przecież bardzo ważne!


Jest też zeszytem ćwiczeń. Są tu zadania, które znajdują się pod każdym poruszonym wątkiem. Znakomicie sprawdzają wiedzę jaką zdobyliśmy. Natomiast po większej partii materiału, możemy rozwiązać ćwiczenia porównujące użycie różnych form, np. kiedy stosujemy the, a lub an. Przy tym, nie musimy bać się też o to czy poprawnie je wykonaliśmy - wystarczy sprawdzić, gdyż i klucz odpowiedzi tutaj znajdziemy.


Wiele jest tematów, które mnie wciągnęły. Po szybkim przebrnięciu przez teorię, od razu zabierałam się za praktykę, czego skutkiem było dobre powtórzenie do egzaminu, który mnie czekał. Myślę, że gdyby nie Wielka gramatyka języka angielskiego na pewno sporo czasu by minęło, nim zasięgnęłabym wiedzy na niektóre tematy. Bo nie oszukujmy się, nieczęsto wyszczególnione są np. zaimki ruchu. Szczerze powiedziawszy, nigdy się z czymś takim nie spotkałam, więc było to miłe zaskoczenie! :)


Podsumowując:
* jeśli masz jakieś problemy z językiem angielskim, sięgnij po tą książkę;
* jeśli nie masz problemów, a chcesz poznać tajniki angielskiej gramatyki, sięgnij po nią
* jeśli znasz gramatykę angielską od podszewki, również po nią sięgnij. Powtórek nigdy nie za wiele!


Za możliwość szlifowania języka angielskiego, serdecznie dziękuję wydawnictwu Edgard!







sobota, 5 maja 2012

"Pieśń Łuków. Azincourt", Bernard Cornwell





Łucznik, nadzieja milionów ludzi





Tytuł: Pieśń Łuków. Azincourt
Autor: Bernard Cornwell
Wydawnictwo:Esprit
Ilość stron: 611




Pieśń Łuków. Azincourt to powieść historyczna, która swym opisem niezmiernie mnie zaciekawiła. Otóż o bitwie między Francuzami, a Anglikami mówi się, że to drugi Grunwald, tyle że rozstrzygnięty w 1415 roku, i nie w Polsce, a we Francji. Myślę że bitwa ta jest znana wielu osobom, nie tylko historykom - również z tego, że ważną rolę odegrali w niej łucznicy. To właśnie pewien łucznik jest bohaterem naszej książki - Nicholas Hook, na początku młody mężczyzna z lasu który za pomocą łuku poluje na zwierzęta. Następnie banita, za podniesienie ręki na duchownego. I właśnie to wydarzenie zapoczątkowało inne, a skutkiem tego była wyprawa Hooka na bitwę o Francję.

Jak potoczą się losy Hooka, oraz jak skończy się bitwa nie zdradzę, bo może jednak niektórzy nie wiedzą, jak król Anglii poradził sobie z podbiciem tronu francuskiego. Mogę was jednak zapewnić, że nie zabraknie tu opisów codziennego życia łucznika, zdecydowanie. Ponadto, znajdziecie tutaj wciągające relacje z bitew toczonych między Francuzami i Anglikami. Nie zabraknie wartkiej akcji, choć i z nią bywa różnie. A czemu? Otóż zacznijmy od początku: książka jest gruba. Tak, wiem... 600 stron, na powieść historyczną to mało, jednak tylko dla historyków. Dla pasjonatów powieści historycznych, to raczej męczarnia, jeśli interesujące momenty oddalone są od siebie o kilkadziesiąt stron. I właśnie dlatego tak długo zeszło mi się z czytaniem tej książki - po prostu mnie nie wciągnęła. I przyznam się, choć lubię historię i takie powieści, tą zdecydowanie polecam tylko zapalczywym miłośnikom historii. :)

Nie mówię jej jednak NIE. Mimo tego że mnie znudziła, to doceniam to, że wniosła do mojego życia wiele rzeczy, których dzięki zwykłym lekcjom historii bym nie posiadła. Mówię tutaj o zwyczajach, zachowaniu ówczesnej ludności, i o wielu innych czynnikach. Jasne, nauczyciele nam opowiadali, ale co z tego. Jeśli czytam książkę, przeżywam wszystko razem z bohaterami - więc to prawie tak, jakbym tam była. :)
I choć może nie zdajecie sobie z tego sprawy, książki tak wzbogacają nasze umysły, że sami byśmy ich o to nie podejrzewali.
Zastanawiam się, co jeszcze mogłabym napisać, jednak stwierdzam iż naprawdę niewiele. Bowiem są takie książki, o których nie mogę przestać pisać, a potem muszę usuwać, bo "za dużo". Nie, ta taka nie jest. Mam problem z pisaniem o niej, choć w sumie, nie była złą pozycją. Dawała dużo do myślenia, co jest na plus. Jednak tak jak pisałam wyżej - nie bardzo wiem, jak zabrać się za jej ocenę, zważywszy na to, kto ją napisał...

A autorem tej że powieści jest Bernard Cornwell. Znany na całym świecie, brytyjski historyk i pisarz. Twórca najlepszych powieści historycznych.



Myślę, że oceniam ją sprawiedliwie. Nie wciągnęła mnie, ale zawierała ważne wątki. Również miłosny, który umilał mi nudne chwile. Nie była to lekka pozycja dla mnie, choć spotkałam się z zupełnie sprzecznymi opiniami. No cóż - w końcu to moja decyzja. 

"Pokój to skarb, którego nie sposób przecenić.
Nienawidzę wojny. Tej cenić nie należy nigdy.
Przez tak długi czas, słusznie czy też nie, nie dawała mi
Ujrzeć mej Francji, którą ukochałem całym sercem."
6/10

Za możliwość uczestniczenia w bitwie pod Azincourt, serdecznie dziękuję wydawnictwu Esprit




P.S. Chciałam się również pochwalić - u Tristezzy, w konkursie urodzinowym wygrałam książkę (2 miejsce) - jest to 2 część serii o kobiecie demonie mianowicie Wyklęta - Nieznana - Niewidzialna. Miałam 3 część(Święty Mikołaj się nie zorientował), teraz mam też drugą, pozostaje mi zakup 1. Wszystkie trzy czytałam, i gorąco polecam.
Poza tym, na rozdaniu u K.Alinek, wygrałam zakładkę - jeszcze nie widziałam. 



czwartek, 3 maja 2012

Podsumowanie miesiąca & "Jak z bankruta stać się milionerem", Dr. Wojciech Chmielewski

Witam moi drodzy!
Właśnie wróciłam z gór, powiem wam że po 7 godzinach jazdy ledwie widzę na oczy... Ale obowiązki obowiązkami, a recenzję i podsumowanie napisać trzeba. Najpierw to drugie:

Ilość książek przeczytanych w kwietniu -
9 + zapoznałam się z kartami i podręcznikiem( włącznie z dzisiejszą recenzją, gdyż książkę przeczytałam wcześniej, jak i Pieśń Łuków. Azincourt której jeszcze nie publikowałam).
Najlepsze książki przeczytane w kwietniu - 
1. Jutro 5. Gorączka oraz Wampiry z Morganville księga 2
2. Luna
3. Merlin. Nieznane lata.


Nie mam pojęcia ile stron przeczytałam, ale mam nadzieję że sporo. Wszystko przez to, że ebook ma inną ilość stron niż książka, a i wszystkich przy sobie nie mam. Tak więc nie jestem w stanie policzyć, ale... No cóż czas na recenzję.


* * *





Zainwestuj w siebie - bądź bogaty! 



Tytuł: Jak z bankruta stać się milionerem
Autor: Dr. Wojciech Chmielewski
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Ilość stron:218


Jak z bankruta stać się milionerem to ni mniej, ni więcej jak poradnik, dzięki któremu możemy stać się bogaci. Jest to podstawowa rzecz, w którą powinien zainwestować każdy, kto długi posiada. Jest oparty na prawdziwych doświadczeniach życiowych - to samemu autorowi, bankrutowi, 7 lat zajęło zdobycie pierwszego miliona. Tobie, z tą właśnie książką, zająć może mniej, jeśli tylko sobie tego życzysz.

Poradnik który dzisiaj wam przedstawiam, ma na celu wyprowadzenie z długów. Jednak wiadomo, że każdy człowiek jest inny, różni się, a i jego długi również mogą być najróżniejsze. Dlatego też, autor nie ogranicza się do przedstawienia nam tylko jednej metody wyjścia z dołka, lecz o wiele więcej. A jak informuje nas wydawnictwo, jest to aż 60 metod.

O tym, czy dany poradnik jest skuteczny, decyduje wiele czynników. Jednym z ważniejszych jest to, aby książka nie zawierała tylko rad, typu: napisz, od czego zaczęły się twoje długi; wyraźnie napisz jak bardzo zadłużony jesteś; jaka ilość pieniędzy na koncie Cię usatysfakcjonuje, itp. Mogłabym tak w kółko, bo wiele poradników mam za sobą, choć niekoniecznie dotyczące tego tematu. Drugą ważną sprawą jest to, aby autor wyjaśnił, dlaczego właściwie dzieje się tak, a nie inaczej. Jaka sytuacja jest na rynku; jakie mamy szanse; podać przykłady z własnego życia - bowiem to, najbardziej do potencjalnego czytelnika trafia.

To, co mi najbardziej podobało się w książce, to proste wytłumaczenia, i przykłady. Np. ilustracja, jak co wykonać, czy wyszczególnione podpunkty, w których autor doradza nam, jak postępować. Myślę że to ważne, zważywszy na to, że ludzie zadłużeni, to często osoby zmęczone życiem, potrzebujące jak najprostszych zasad.

Podsumowując, uważam że każdy kto ma problem z długami, powinien zainwestować w tę książkę. Będzie ona prawdziwym wybawieniem, pomoże skutecznie wyplątać się z niechcianych sytuacji. Serdecznie zachęcam do przeczytania, nawet jak to się mówi - profilaktycznie! :)

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Studio Astropsychologii, za co serdecznie dziękuję!